Afgański policjant ratował polskich żołnierzy. Stracił obie nogi, a i tak wrócił do służby

- Miałem zaszczyt transportowania tego bohatera, dzięki któremu wielu polskich żołnierzy nie odniosło obrażeń - powiedział dr Waldemar Machała dla ?Faktów? TVN. Jego wypowiedź dotyczyła kpt. Ahmada Zii, afgańskiego policjanta, który dzięki swojemu bohaterstwu ocalił życie wielu polskich żołnierzy w Afganistanie. On sam stracił obie nogi, a mimo to nadal służył w policji.

We wczorajszym wydaniu "Faktów" w telewizji TVN został wyemitowany reportaż o kpt. Ahmadzie Zii, afgańskim policjancie-bohaterze, który przez lata chronił m.in. polskich żołnierzy w Afganistanie.

Obecnie Zia przebywa na leczeniu w Polsce, po tym jak w jego rany po stracie obu nóg wdała się groźna bakteria, która uniemożliwiała ich gojenie. - Miałem zaszczyt transportowania tego bohatera, dzięki któremu wielu polskich żołnierzy nie odniosło obrażeń i cieszy się życiem - powiedział dr Waldemar Machała, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Kapitan Zia miał być geologiem, ale po miesiącu od czasu, kiedy zdał egzaminy na studia, Talibowie doszli do władzy. Kiedy urodził mu się syn, Zia postanowił chronić siebie i innych.

"Nie boję się Talibów, to wrogowie mojego kraju"

Dla swojego bezpieczeństwa kpt. Ahmad Zia powinien zachować anonimowość, nie chce jednak ukrywać swojego nazwiska. Talibowie wyznaczyli za niego 50 tys. dolarów nagrody. - Ja się Talibów nie boję, to wrogowie mojego kraju, a gdy zostałem okaleczony, moja odwaga podwoiła się - powiedział Zia w rozmowie z Renatą Kijowską.

Bohaterski policjant stracił obie nogi z powodu wjechania na minę pułapkę. Mieszkańcy jednej z afgańskich wiosek poprosili policjantów o rozbrojenie min podłożonych przez rebeliantów na drodze do miasta. - Kiedy wracaliśmy z akcji, zaatakowali nas Talibowie. Zia wjechał na wzgórze, by nas ochraniać. Wtedy wjechał na minę pułapkę. Samochód, którym jechał, został całkowicie zniszczony - powiedział jeden z podkomendnych kapitana.

Mimo tak poważnych obrażeń, Zia postanowił wrócić do służby. - Gdy doszedłem do siebie, poszedłem na strzelnicę i strzelałem, czym się tylko dało - powiedział kapitan.

Rany Zii przestały się goić po wdaniu się bakterii

Ahmad Zia początkowo przebywał w szpitalu polowym w Ghazni, ale w jego rany wdała się groźna bakteria i rany przestały się goić. Kapitan trafił więc do polskiego szpitala. Tu pomoże mu m.in. tlenoterapia.

- Kapitan Zia to człowiek niezwykłej charyzmy, po wypadku wrócił na posterunek, którym dowodził. Bez nóg brał udział w akcjach - opowiadała w "Faktach" Aleksandra Zamojska, doradca ds. kulturowych, która zabiegała o sprowadzenie Zii do Polski.

- Tam, gdzie kapitan Zia prowadził swoje działania, mieliśmy dużo mniej pracy, a nasi żołnierze czuli się bezpiecznie - powiedział mjr Marek Pietrzak z Dowództwo Operacyjnego Sił Zbrojnych. Mimo swego bohaterstwa kapitan czekał na pomoc w Polsce aż rok.

Po zakończeniu leczenia Zia zamierza wrócić do służby. Niezbędne do tego będą mu jednak protezy, na które czeka.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: