"Są trzy lewice: populistyczna Kaczyńskiego, ideologiczna Millera i biurokratyczna Tuska. A ja? Tworzę front..."

- Wśród europosłów Platformy są ludzie, których cenię bardzo wysoko, z którymi w przeszłości pracowałem. Być może będę z nimi współpracował też w przyszłości - mówił Jarosław Gowin w Poranku TOK FM o tworzeniu list do Parlamentu Europejskiego.

Dominika Wielowieyska pytała byłego ministra sprawiedliwości i b. polityka PO o skierowanie oferty zmiany barw partyjnych do Grzegorza Schetyny. Gowin podkreśla, że jest gotowy do rozmów ze wszystkimi politykami Platformy Obywatelskiej, którzy nie akceptują "skrętu socjaldemokratycznego rządu".

Tłumaczy, że założeniem Polski Razem jest stworzenie frontu antylewicowego. - Dziś mamy scenę polityczną zdominowaną przez partie lewicowe. To jest lewica ideologiczna Millera, lewica populistyczna Kaczyńskiego i coś, co nazwałbym lewicą biurokratyczną Tuska. Wiem, że wiele osób w Platformie nie zgadza się z takim skrętem w sprawach gospodarczych - mówił i dodał: - Nie spodziewam się, żeby Schetyna chciał odejść z PO, ale wiem, że tam narasta przekonanie, że polityka uprawiana przez rząd prowadzi Polskę w ślepą uliczkę.

Gowin zadeklarował, że jeszcze nie tworzy list do Parlamentu Europejskiego. Pytany o ewentualne zachęcanie do przejścia polityków PiS i PO, odparł: - W PiS-ie wielu europosłów nie zostało. Większość odeszła do PJN albo do Solidarnej Polski, a ci pozostali to tacy najwierniejsi z wiernych. Nie jestem zainteresowany tym, żeby przyciągać ludzi, którzy przeskakują z kwiatka na kwiatek. Natomiast nie jest też tajemnicą, że wśród europosłów Platformy są też ludzie, których cenię bardzo wysoko, z którymi w przeszłości pracowałem. Być może będę z nimi współpracował też w przyszłości.

Pułapka na Tuska

Poruszony w rozmowie wątek Jacka Karnowskiego Gowin nazwał "wielką kompromitacją prokuratury". Poseł podkreślił, że sam brak oryginalnego nagrania powinien spowodować umorzenie sprawy. Prokuratura miała przez ostatnie sześć lat rujnować życie i opinię prezydenta Sopotu, by na koniec okazało się, że zarzuty były niewiarygodne. Dowodem na preparowanie nagrań ma być według Gowina zdrowy rozsądek. - Ten podstawowy zarzut miał dotyczyć tego, że Karnowski żądał dwóch mieszkań spośród pięciu, które miałyby powstać, gdyby władze miasta wyraziły zgodę na adaptację strychów jednej z kamienic, na co zresztą nie wyraziły zgody. Zdrowy rozsądek podpowiada, że to byłaby łapówka z punktu widzenia dewelopera nieopłacalna - mówił.

Prowadząca pytała również, czy uważa, że CBA chciało zastawić pułapkę na Karnowskiego, a potem na premiera Tuska. - Próba podejścia Donalda Tuska zakończyła się niepowodzeniem. Premier nie dał się wciągnąć w rozmowę. Powiadomiony o tym, że są jakieś nagrania obciążające Karnowskiego, odpowiedział, że Julke powinien zgłosić to do prokuratury. To wszystko pokazuje, że w jego działaniach było drugie dno. Może było to CBA, ale jest też taka spekulacja, że było to działanie mafii trójmiejskiej, której wejściu do Sopotu bardzo sprzeciwiał się Karnowski. W tej sprawie zawiodło polskie państwo - odpowiadał.

Wolność sumienia w Polsce Razem

Gowin, pytany na koniec o problem odpowiedzialności kobiety za spowodowanie śmierci dziecka poczętego, dodał, że Polska Razem w swojej deklaracji ideowej jasno zaznaczyła, że w sprawach światopoglądowych będzie obowiązywała wolność sumienia, więc nie będzie obowiązkowego stanowiska w "takich dylematach jak aborcja". - Na tyle ile ja rozumiem stanowisko komisji kodyfikacyjnej, to nie chodzi im o zaostrzenie przepisów, a o usunięcie luki. Jedna luka dotyczy dzieci poczętych metodą in vitro. Tutaj nie ma żadnych przepisów i jest to wielkie oskarżenie wobec klasy politycznej i również pod adresem moim. Druga luka dotyczy kobiet, które są w siódmym, ósmym czy dziewiątym miesiącu ciąży. Takie dzieci nie są chronione i komisja słusznie ten problem podnosi. W tym temacie powinna się odbyć szeroka debata społeczna - podsumował.

Więcej o: