Oto, o kim mówiło się w tym roku w polskich mediach społecznościowych:
s Fot. Fot. Agencja Gazeta
Ewa to trenerka fitness, która swoją spektakularną karierę zaczęła właśnie na Facebooku. Dziś jej fanpage z niemalże 700 tys. fanów jest jednym z najpopularniejszych w Polsce. To Ewa ruszyła miliony polskich kobiet z kanap, foteli i zza biurek. To ona kazała im ćwiczyć.
Chodakowska często zmieniała ich życie - były metamorfozy, rozwody, zmiany pracy, wyjścia z nałogów. Stała się obiektem uwielbienia. Od początku budziła jednak kontrowersje swoim tonem komunikacji (Paulo Coelho polskiego internetu) i autorską metodą ćwiczeń. Początkowo fanki Ewy skutecznie łagodziły krytykę. Ta jednak, wraz z rozwojem kariery trenerki, zaczęła być coraz głośniejsza. Gdy Chodakowska zaczęła pokazywać się w kolorowych pismach, zarzucano jej, że się sprzedała. Pojawiły się głosy, że jej metoda nie jest niczym nowatorskim.
Co najgorsze, Ewa pokazała, że nie ma za grosz dystansu do siebie i do tego, co o niej mówią. To tym bardziej nakręciło spiralę krytyki. Jej przykład pokazuje, że w internecie równie szybko mogą się w tobie zakochać, jak i cię znienawidzić. Niemniej Ewie należą się słowa uznania za to, co udało się jej osiągnąć. Co dalej? Masy wielbicielek zostaną jej wierne. Bardziej wymagające przerzucą się na Shauna T., a te dowcipniejsze udostępniać będą memy z Ewą w roli głównej.
Post by Ewa Chodakowska .
Fot. Agencja Gazeta
Oficjalny profil Roberta stał się niedawno numerem jeden na polskim Facebooku, przeganiając dotychczasowego lidera - Serce i Rozum. Z liczbą ponad 2,2 mln fanów zdystansował mocne profile takich osób jak Kamil Bednarek (z liczbą fanów o ponad połowę mniejszą) i wspomnianą już Ewę Chodakowską (z liczbą fanów ponad 600 tys.). To ciekawe, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że Robert nie sili się na bycie gwiazdą internetu i w zasadzie sukces w mediach społecznościowych nie jest mu do niczego potrzebny.
Prowadzi fajny profil, który jest stale aktualizowany, angażuje sporą liczbę fanów. Odzwierciedla popularność piłkarza "w realu" (i nie jest to ukryty przekaz o jego kolejnym transferze). Dlatego właśnie fanów Roberta będzie przybywać, profil będzie się rozwijał i cieszył niesłabnącą popularnością.
Post by Robert Lewandowski .
Fot. Agencja Gazeta
Ręka do góry, kto nie dał się nabrać na filmik o Józefie w brytyjskiej edycji "Mam talent". Otóż nabrało się wielu, wzruszyło jeszcze więcej. Cezikowi nie po raz pierwszy udało się zrobić rzecz zabawną, która wirusowo przeniknęła do mediów głównego nurtu.
Oprócz Gazeta.pl pisali i mówili o nim m.in. w Radiu Eska, Dzień Dobry TVN, Wyborcza.pl czy w "Newsweeku". W ciągu jednego dnia filmik z "Polakiem" w show został obejrzany trzy miliony razy. Dziś ma ponad 7 mln wyświetleń, więcej niż oryginał z występem Jordana O'Keefe'a. Dla porównania, odcinek ostatniej edycji polskiego "Mam talent" oglądało przeciętnie nieco ponad 3 mln widzów, a "Warsaw Shore - Ekipa z Warszawy" gromadzi średnio 141 tys. osób przed telewizorami.
Cezik, czyli Cezary Nowak, w 2014 r. nieraz jeszcze nas rozbawi i udowodni, że w wideo jest moc, a YouTube to potężne medium.
Fot. Agencja Gazeta
Michał Sadowski, twórca Brand24, dzięki czujności i zaangażowaniu polskiego internetu wygrał pojedynek o występ podczas Web Summit. Gdyby nie rzesze followersów, osób zaangażowanych w to, co robi Michał, nie udałoby się udowodnić przekrętu w głosowaniu jego głównego konkurenta Akshay Shaha i to nie Sadowski pojawiłby się w Dublinie jako prelegent.
Internet skrzyknął się do zmasowanego ataku, czy też raczej zmasowanej obrony. Powstały memy, wysyłano maile, zamieszczano posty na fanpage'u konferencji. Udało się - Sadek wygrał, a mobilizacja polskich internautów zadziwiła samych organizatorów Web Summit.
To przykład prawdziwego zaangażowania w mediach społecznościowych. Michał zasłużył sobie na takie poparcie, konsekwentnie i wytrwale prowadząc komunikację na swoich profilach społecznościowych. I tylko czasami, obserwując intensywność tej komunikacji, pojawiają się wątpliwości, czy za dużo to nie niezdrowo.
Znacie Yuriego? Nie? To macie duże zaległości. To od Yuriego, dyrektora kreatywnego w agencji Lubię To, można dowiedzieć się o istnieniu fanpage'a "Kościoły, które udają kury". To on dostarcza codziennie polskim internautom sporej dawki pozytywnej energii. Jego anegdoty bawią do łez. Poczytajcie Yuriego, a wasz dzień będzie lepszy.
Jeśli zdarzy się wam być na konferencji, gdzie występuje - wstrzymacie oddech na 20 minut jego prelekcji i zapamiętacie każde słowo. Yuri jak nikt opowiada historie o internecie i mediach społecznościowych, a także o sobie. Z niesłychaną łatwością i wdziękiem, których można mu tylko pozazdrościć. Prowadził jeden z pierwszych fanpage'ów na polskim Facebooku. Przegrał w konkursie na Człowieka Roku Polskiego Internetu z Julią Kuczyńską, Maffashion. Szkoda, bo też ma niezłą fryzurę.
Fot. Gazeta.pl
Nikt tak naprawdę nie wie, kim jest ten młody, dwudziestoletni człowiek. Milionerem? Właścicielem kliniki medycyny estetycznej? Tworem marketerów? Świetnym PR-owcem? Nie wiemy, skąd przyszedł i jaki tak naprawdę jest jego cel.
Jest niczym Józek z filmiku Cezika. Z jednej strony słodki i sympatyczny, z drugiej - trochę trudno uwierzyć, że ktoś daje się na to nabrać. Ale jednak chce się trochę wierzyć w ten sprzedawany American dream. Z jeszcze innej strony - Kaszubski mówi rzeczy, które tak bardzo nie mają sensu, że aż śmieszą. Piotr pokazał, jak łatwo wypromować się w internecie. Wystarczy pomysł, wyrazistość, kontrowersja i konsekwencja. Pytanie tylko po co...
Fot. Agencja Gazeta
Edyta była w tym roku niezwykle aktywna w internecie. Prowadzi swój fanpage i opowiada publicznie o swoich emocjach i przemyśleniach. Na Facebooku dementowała plotki o swoim rozstaniu z partnerem. Płakała i rozpaczała po śmierci swojego pierwszego menedżera w nagranym filmiku na Instagramie. Zastanawiała się nad prawdziwością wypadku Paula Walkera. Uczyła się używać hashtagów. Wniosek z obserwacji Edyty płynie jeden - media społecznościowe nie są łatwe i może nie każdy powinien korzystać z nich równie intensywnie.
Post by Edyta Górniak .
Fot. Agencja Gazeta
Ma 17 lat i "młody" internet u swoich stóp. Stał się gwiazdą dzięki kanałowi na YouTube. Bez promocji w telewizji i kolorowych gazetach zdobył serca swoich fanek i zaczął dawać koncerty. Jego nagrania mają nawet dwa miliony odtworzeń. Nowa gwiazda internetu. Prawie 35 tys. osób obserwujących jego profil na Instagramie. Idzie nowe. Przygotujcie się na narodziny kolejnych internetowych gwiazd
Granice i bariery tego, co wolno nam w internecie, wciąż się przesuwają. Każdy taki przypadek jak konflikt Piotra z marką Sokołów przynosi nowe wnioski i nowe zasady. W tym konkretnym wypadku zaczęło się od krytycznego filmiku na temat tatara . Firma poczuła się dotknięta i zagroziła Piotrowi, autorowi vloga kulinarnego "Kocham gotować", karą 150 tys. zł.
Afera wyszła poza internet, pisały o niej duże media. Nie rozstrzygając, czy słusznie firma pozwała blogera, czy ten słusznie przeprosił, czy można było tę sprawę rozwiązać inaczej, warto zwrócić uwagę na skalę, jaką przybrała ta sprawa. Bloger, który funkcjonuje w obrębie YouTube i ma 170 tys. subskrybentów, nagle staje się osobą rozpoznawalną publicznie, o której piszą media ogólnopolskie, jak Gazeta.pl. Siła oddziaływania internetu i jednego człowieka może być porażająca. Dla marek konsekwencje tego mogą być ogromne, a współzależność będzie się pogłębiać.
Fot. Agencja Gazeta
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" napisał: "Gdybym powiedział, że w internecie nie pojawiły się żadne znane twarze, powiedziałbym nieprawdę. Ale kim są twarze, które się wyłoniły z tego świata? Widzimy je teraz na billboardach z kampanią telefonu komórkowego. To jakiś Kominek, Segritta, Fashionelka, Kasia Tusk. To, co się wyłoniło z internetu, jest straszne". Nad tą tezą dyskutowano szeroko, także w mediach społecznościowych, robiły to także osoby wymienione w cytacie. Kominek, czyli Tomek Tomczyk, zapytany o te słowa przez Natemat odpowiedział: "Fashionelka, Segritta i Kasia nie są straszne. Tylko moja morda straszy. One są przecież fajne".
Jakie faktycznie jest oblicze polskiego internetu? Przerażające, jak chce Orliński? Banalna prawda jest taka, że internet to ludzie, a ci są różni. Przegląd w tym artykule pokazuje, że rzeczywiście gwiazdą internetu może dziś, głównie dzięki mediom społecznościowym, stać się każdy, ale też - że nietrudno w nim o prawdziwe talenty. W internecie znajdzie się miejsce dla każdego, a to jest tak samo jego wadą, jak i zaletą.
Sobie i wam życzę w 2014 roku więcej mądrych, zdolnych, przedsiębiorczych i inspirujących postaci. Szukajcie swoich bohaterów, bo tych jest ich naprawdę sporo!