Lis w świątecznym wydaniu "Newsweeka" pisze m.in. o papieżu Franciszku, który został w zeszłym tygodniu ogłoszony Człowiekiem Roku magazynu "Time" . "Przybrał imię pokornego świętego i wezwał Kościół do uzdrowienia" - czytamy w uzasadnieniu tygodnika. Redakcja "Time'a" doceniła przede wszystkim fakt, że Franciszek, określony "70-letnią supergwiazdą", jest "zdolny do przeprowadzenia zmian" w Watykanie.
"Franciszek pokazuje nam, że nawet zasiadając na tronie, można nie tylko nauczać pokory, ale także ją demonstrować. Przykładem uczy dobroci i otwartości, tolerancji i szacunku dla innych. Dla muzułmanki, której myje stopy, i dla świeckiego dziennikarza, z którym po prostu rozmawia" - pisze o papieżu Tomasz Lis. Dziennikarz podaje też przykład przesłania Franciszka do księży: mniej pouczania, więcej słuchania. "Ale przecież to powinno być przesłanie dla nas wszystkich. Franciszek czyni to, nie odstępując od zasad, które dla niego i dla jego instytucji są najważniejsze" - podkreśla naczelny "Newsweeka".
Zdaniem Lisa przykład Franciszka pokazuje nam, że wierność zasadom i ich obrona nie są jednoznaczne z kapitulacją i nie muszą oznaczać "traktowania własnych szeregów jak okopów Świętej Trójcy, a wszelkich odstępców od wiary jako ucieleśnienia zła".
"Chciałoby się więc, by Franciszek był nie tylko człowiekiem roku na świecie, lecz także najbardziej wpływową osobą w Polsce" - pisze publicysta. Podsumowuje, że w "takiej 'sfranciszkowanej' Polsce" byłoby "po prostu lepiej". Nawet ateistom.
Cały komentarz Lisa w najnowszym numerze "Newsweeka".