Passent odnosi się na stronie internetowej tygodnika "Polityka" do deklaracji ks. Isakowicza-Zaleskiego. Ten odmówił uczestniczenia w marszu organizowanym przez Prawo i Sprawiedliwość. Jako jeden z powodów podaje fakt, że "Jarosław Kaczyński wystąpił na kijowskim Majdanie w cieniu czerwono-czarnych flag UPA".
Ks. Isakowicz-Zaleski w oświadczeniu podkreśla: "Parę dni temu w Kijowie Jarosław Kaczyński stanął w cieniu czerwono-czarnych flag UPA przy boku banderowca i faszysty Oleha Tiahnyboka, szefa antypolskiej i antysemickiej partii "Swoboda", która depcze pamięć pomordowanych Polaków, Ormian i Żydów oraz domaga się m.in. oderwania 19 południowo-wschodnich powiatów od Polski".
"No, ale gdzie miał Kaczyński stać?" - pyta teraz Daniel Passent. Publicysta zauważa, że postbanderowcy są dzisiaj częścią Ukrainy i "im bardziej Ukraina będzie wolna i niepodległa, a zarazem sfrustrowana, tym wyżej będą podnosić głowę". "Polska za wszelką cenę ciągnie Ukrainę ku sobie, na Zachód. Gdy to się w końcu uda, wtedy okaże się, że jej oblicze nie jest takie piękne, że pojawią się roszczenia wobec Polski, że niektórzy przyjaciele naszego kraju wysiądą na przystanku Unia Europejska" - podkreśla publicysta "Polityki".
Cały komentarz Passenta na stronach internetowych tygodnika.