Tomasz Nałęcz: To bracia Kaczyńscy zawarli porozumienie z autorami stanu wojennego

Jacek Kurski z Solidarnej Polski ostro skrytykował w Radiu Zet Jarosława Kaczyńskiego i PiS za organizowany 13 grudnia marsz. - W rocznicę podpisania Traktatu Lizbońskiego wyprowadzać ludzi na ulicę po hasłem obrony niepodległości to szyderstwo - stwierdził. Tomasz Nałęcz przypomniał natomiast, że bracia Kaczyńscy byli aktywni podczas rozmów z komunistami w 1989 r.

Jacek Kurski przypomniał w "7. Dniu Tygodnia" w Radiu Zet, że Traktat Lizboński wynegocjowało "kierownictwo państwa, na które wpływ miał Jarosław Kaczyński" i zastrzegł, że sam nie poparł Traktatu mimo groźby wyrzucenia z władz PiS. - Zbigniew Ziobro uległ histerii Kaczyńskiego, że rozpadnie się PiS i prawica. Wielu ludzi złamało wtedy sumienia - stwierdził wiceprezes Solidarnej Polski.

Dlatego - jego zdaniem - organizowanie 13 grudnia marszu upamiętniającego rocznicę stanu wojennego to wyjątkowo zły pomysł: - W rocznicę podpisania Traktatu Lizbońskiego wyprowadzać ludzi na ulicę po hasłem obrony niepodległości to szyderstwo.

Problem z Magdalenką i majdanem

Pomysł organizacji marszu skrytykował też Tomasz Nałęcz. Jego zdaniem PiS, krytykując brak rozliczenia autorów stanu wojennego, jest mało wiarygodny. - O ile pamiętam te wydarzenia, to przy porozumieniu z komunistami bardzo czynni byli bracia Kaczyńscy. Lech Kaczyński był w Magdalence - stwierdził Nałęcz. - To bracia Kaczyńscy zawarli z autorami stanu wojennego pewne porozumienie, które się Polsce opłaciło - dodał.

Politycy odnieśli się też do opinii ks. Isakowicza, który zrezygnował z udziału w planowanym marszu w proteście przeciwko wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego na kijowskim majdanie, gdzie przemawiał m.in. na tle flag UPA, stojąc u boku liderów opozycji, z których część prezentuje skrajnie nacjonalistyczne poglądy.

PiS ma problem z Ukrainą

- Jarosław Kaczyński ma problem z wątkiem ukraińskim. To nie jest pierwszy taki incydent. Było wykreślanie słowa "ludobójstwo" kilka lat temu z oficjalnych dokumentów jako element gry na Juszczenkę, na niezależną Ukrainę. I wiemy, jak się to skończyło. Na koniec kadencji Juszczenko niemal kanonizował, w państwowym sensie, Stepana Banderę, czyli mordercę, człowieka odpowiadającego za masowe mordy na Polakach - stwierdził Jacek Kurski.

- Teraz na majdanie Jarosław Kaczyński rzeczywiście przemawiał na tle flag UPA. Okrzyk "Sława Ukrainie" spotykał się z odzewem: "Herojam Sława". A o jakich bohaterów chodzi? O UPA, o morderców Polaków. Dlatego nie dziwię się postawie księdza Isakowicza. Jest realny problem PiS ze sprawą rzezi wołyńskiej i Ukrainy - podkreślił eurodeputowany Solidarnej Polski.

To czysta emanacja ducha UPA

Innego zdania był Jacek Sasin. - Polska racja stanu każe nam dzisiaj wspierać dążenia Ukraińców do Europy niezależnie od tego, że wiemy, że w społeczeństwie ukraińskim są różne prądy, również takie, które nam się nie podobają. Bo czy to oznacza, że mamy Ukrainę wpychać w ręce Rosji, nie wyciągając do niej dzisiaj ręki? - pytał.

Postawę Jarosława Kaczyńskiego poparł też Marek Siwiec z SLD. - Przywódca partii Swoboda stoi na czele ugrupowania, które jest skrajnie antysemickie, antygejowskie i nacjonalistyczne. To czysta emanacja ducha UPA w innych warunkach. to jest ugrupowanie ohydne i nierespektowane w Brukseli. Ale tak się składa, że w sprawie stowarzyszenia z UE jest front trzech przywódców opozycyjnych, poza komunistami. Dlatego nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek, kto chce przemawiać na majdanie, mógł wybrzydzać i mówić, że właściwie z tym jest mu bardziej po drodze, a tym mniej. Ksiądz Isakowicz jest małostkowy - ocenił.

Więcej w Radiu Zet .

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: