Prokuratura: Śledztwo ws. posła Wiplera nie skończy się w tym roku

- Wszystko wskazuje na to, że śledztwo w sprawie incydentu z udziałem posła Przemysława Wiplerem nie skończy się w roku - powiedział Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prokurator w rozmowie z portalem Gazeta.pl dodał, że prowadzący sprawę chce osobiście obejrzeć materiał filmowy z awantury pod klubem na ulicy mazowieckiej w Warszawie.

Dochodzenie w sprawie incydentu z udziałem Wiplera prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. Dotyczy ono "stosowania przemocy w celu zmuszenia funkcjonariuszy policji do zaniechania czynności służbowej". Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub maksymalnie do trzech lat więzienia.

Do akt sprawy włączono nagrania z pięciu kamer zainstalowanych przed klubem na ulicy Mazowieckiej i w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Wiadomo, że na monitoringu nie ma nagranego dźwięku z zajścia, a sam materiał jest nie najlepszej jakości.

- W tej chwili trwają oględziny nagrania. Dopiero po zakończeniu oględzin prowadzący śledztwo zdecyduje, czy potrzebna będzie pomoc biegłego, który miałby poprawić jakość nagranego obrazu - wyjaśnił prokurator Nowak. - Oględziny nie są łatwe, to nie sprowadza się do odtworzenia nagrania, ale do szczegółowego zapisu tego, co dokładnie widać na filmie - dodał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Oprócz oględzin materiału filmowego trwa też sporządzanie stenogramu z zapisu rozmowy zarejestrowanej w budynku izby wytrzeźwień, gdzie policja zawiozła posła Wiplera po incydencie przed klubem. - Są tez materiały audio z innych miejsc, z których sporządzany jest stenogram. Chodzi o pełny obraz zdarzenia, w tym o to, jak zachowywał się pan Wipler już po zatrzymaniu - powiedział rzecznik, który dodał też, że będą ponowne przesłuchania świadków.

Awantura, której finałem było zatrzymanie posła przez policję, miała miejsce pod koniec października. Przemysław Wipler świętował informację o kolejnej ciąży swojej żony. Impreza zakończyła się ok. godz. 4 nad ranem. Według relacji policji Wipler bez powodu zaatakował policjantów, którzy przyjechali na interwencję. - Był tak agresywny, że użyto wobec niego gazu pieprzowego i zakuto w kajdanki - opowiadał jeden z policjantów.

Wipler został przewieziony do izby wytrzeźwień, ale gdy okazało się, że jest posłem, przewieziono go do komendy, a następnie do szpitala. Rano badanie krwi wykazało u niego 1,4 promila alkoholu.

Więcej o: