Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów PISA, którego wyniki ogłoszono w poniedziałek , sprawdza umiejętności uczniów m.in. w czytaniu ze zrozumieniem czy rozwiązywaniu zadań matematycznych. W aktualnym rankingu Polska znalazła się na 13. miejscu, wyprzedzając tym samym Niemcy, Francję czy Wielką Brytanię. Na zwołanej specjalnie konferencji sukces polskiego szkolnictwa ogłaszał Donald Tusk. Premier nazwał polską młodzież "jedną z najbardziej uzdolnionych na świecie". Stwierdził też, że "Polski nauczyciel ma powód do satysfakcji, bo nie jest nauczycielem gorszym, tylko lepszym niż średnia europejska czy średnia światowa".
- Z tego badania są dwa wnioski. Po pierwsze - politykom bardzo zależy na tym, żeby ogłaszać publicznie kolejne sukcesy, a po drugie - nie trzeba się bać matematyki, bo wprowadziliśmy ją na maturze i wyniki w testach PISA się poprawiły - zauważa prof. Lech Mankiewicz. Profesor twierdzi, że publicyści wypowiadający się bardzo entuzjastycznie na temat badania nie wiedzą, jaka jest sytuacja w szkolnictwie na świecie. - Rozumiem, że poprawiliśmy swoją pozycję np. w stosunku do Niemiec, ale Niemcy mają poważny problem z cyfrową demencją, która dotyczy już 10-15 proc. młodzieży - mówi.
Cyfrowa demencja to proces, w którym dziecko, wskutek braku zainteresowania ze strony rodziców, uzależnia się od internetu i żyje wirtualnym światem. - Kończy się to tym, że po czwartej klasie, a wtedy kończy się szkoła podstawowa w Niemczech, dziecko nie umie pisać i liczyć. Niski wynik Niemiec mnie nie dziwi - mówi i dodaje: - Nas jeszcze nie dosięgła ta "choroba", bo nie mamy pokrycia internetem mobilnym całego kraju.
Profesor uważa, że do wyników badania należy podchodzić z pewnym dystansem. Gratuluje polskim nauczycielom, uczniom i minister Hall, która rozpoczęła serię przemian, ale zauważa, że samo badanie nie jest skuteczną metodą sprawdzenia umiejętności dzieci. - Test PISA był wprowadzony w 1997 roku. Rozpoczynała się epoka szybkich zmian, a kończyła się ta, w której przez dekady żaden wynalazek nie doprowadził do rewolucji. Gdybyśmy dziś spytali się, czy ktoś wyobraża sobie test, który powie, jak za siedem dni będzie wyglądała Ukraina, to chyba nikt się nie zgłosi, bo wszystko zmienia się tak dynamicznie - mówi.
- Uczymy coraz lepiej odpowiadać pod testy. Dziecko, żeby chciało się nauczyć, musi widzieć perspektywę dobrych wyników, a dodatkowo mózg lubi też wyzwania, więc nie powinniśmy uczyć rzeczy trywialnych. Część dzieciaków odrzuca uczenie się czegoś, czego sensu nie widzą - podsumowuje Mankiewicz.