Zerwała się platforma z pracownikami w kominie Elektrowni Kozienice

- Wskutek upadku platformy zginęły 4 osoby. Ostatni poszukiwany mężczyzna został przygnieciony przez metalową konstrukcję - powiedział Waldemar Krakowiak, rzecznik straży pożarnej w Kozienicach. Platforma runęła z wysokości 200 metrów.

Około godz. 13 podczas rozbiórki komina nr 3 w Elektrowni Kozienice oberwała się platforma, na której przebywało 4 pracowników. Platforma znajdowała się we wnętrzu komina, spadła z wysokości ok. 200 metrów. Na miejscu wypadku znajdują się służby ratownicze.

- Kiedy spłynęły do nas pierwsze doniesienia o wypadku w elektrowni, nie było pewne, ile osób ucierpiało wskutek zdarzenia. Trwały poszukiwania jednego z mężczyzn pracujących na platformie. - Strażacy obecni na miejscu wypadku potwierdzili, że wskutek zerwania się platformy zginęły 4 osoby - powiedział nam rzecznik straży pożarnej w Kozienicach. Jak informuje policja, na miejsce zdarzenia przyjechał prokurator, a policjanci prowadzą oględziny. Wszystkie ofiary zostały już odnalezione przez służby.

Rzecznik elektrowni: Obejmiemy rodziny opieką

Przedstawiciel elektrowni zapewnił, że rodziny ofiar zostaną objęte troskliwą opieką. - Udzielimy im wszelkiej pomocy. W tej chwili najważniejsza jest pomoc psychologiczna - stwierdził. - Powołaliśmy sztab kryzysowy, który zajmie się wyjaśnieniem tej sytuacji. - dodał.

Do sprawy odniósł się także przedstawiciel Enei. Zadeklarował "psychologiczne i czysto ludzkie" wsparcie dla rodzin ofiar. Wyjaśnił, że projekt realizowany był przez renomowaną firmę zewnętrzną, której zadanie polegało na skróceniu wysokości komina. - To co się tutaj wydarzyło musi być bardzo dokładnie wyjaśnione - stwierdził. Zaznaczył, że firma zajmująca się remontem ma bardzo bogate doświadczenie w tego typu pracach.

Przyczyna wypadku nie jest jeszcze znana. - Elektrownia Kozienice jest największą elektrownią w Polsce zasilaną węglem kamiennym. Pracują w niej 2 tys. osób. Trwają tam prace modernizacyjne i prowadzone są inne inwestycje - poinformował Sławomir Krenczyk, rzecznik Enei SA, w rozmowie z TVN24. - Jest zdecydowanie za wcześnie, by mówić o przyczynach zdarzenia. Tego typu prace zawsze są jednak obciążone ryzykiem - dodał Krenczyk.

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>