Tomasz Sekielski, dziennikarz prowadzący w Telewizji Polskiej swój program "Po prostu", zapowiedział wieczorem na Twitterze, że najnowsze wydanie będzie poświęcone przeszłości prof. Chrisa Cieszewskiego.
Niemal natychmiast zareagował sam zainteresowany. Godzinę przed emisją materiału wydał oświadczenie, które opublikował prawicowy portal Wpolityce.pl. - Nigdy nie widziałem akt IPN, więc nie wiem, co one mówią, ale nigdy nie byłem i nie mogłem być agentem SB. Nigdy z nią nie kolaborowałem ani nigdy nikogo nie zdradziłem. Jeżeli ktoś twierdzi, że "coś na mnie jest", to kłamie - czytamy w obszernym oświadczeniu. Ekspert związany z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza opisuje też swoją opozycyjną przeszłość. Zapewnia również, że nigdy nie podpisywał żadnych dokumentów o współpracy. - Jak powiedział Mark Twain, kłamstwo obiegnie dookoła połowę świata zanim prawda zdąży włożyć buty. Jestem pewien, że "przemysł pogardy" ruszy teraz pełną parą i że trudno mi będzie odkłamać skierowane pod moim adresem pomówienia - przewiduje profesor.
Sekielski w "Po prostu" mówił, że Cieszewski był w 1982 r. zarejestrowany został jako współpracownik pod pseudonimem Nil. Profesor w rozmowie z dziennikarzem stwierdził kilkukrotnie, że to kłamstwo. Dziennikarz zaprezentował dokumenty IPN, w których pojawia się nazwisko naukowca. Współpraca miała być zawieszona w 1985 roku.
Prof. Chris Cieszewski zasłynął udziałem w II Konferencji Smoleńskiej. Podczas niej zaprezentował tezę, że brzoza, w którą uderzył tupolew, była złamana przed 10 kwietnia. Wielką karierę zrobił fragment jego wystąpienia, podczas którego wydawał dźwięki przelatującego samolotu. Opowiadając o ostatnich chwilach przed katastrofą tupolewa, wyjaśniał, że czas dwóch sekund to mniej więcej tyle, ile trwa dźwięk "Piijiii, bziuuu!".