Nie ustają protesty Ukraińców przeciwnych niepodpisaniu przez prezydenta Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Presja społeczeństwa zaczyna przynosić efekty: wczoraj szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz uzgodnili, że w Brukseli odbędą się konsultacje na temat umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina .
- Wygląda na to, że jeśli rzeczywiście presja ze strony Majdanu i presja międzynarodowa się utrzyma, to może na Ukrainie pójdzie to w dobrym kierunku - mówił w TOK FM Ludwik Dorn z Solidarnej Polski.
Dlaczego polska dyplomacja tak bardzo się angażuje w sprawę ukraińską? - Już pomijając interesy Ukrainy, dla Polski to jest kwestia natury egzystencjalnej. Stowarzyszenie Ukrainy z UE utrwala prozachodni kierunek i tworzy nam stabilną, bezpieczną otulinę ze wschodu - mówił Dorn.
Sprawa jednak nie jest prosta. - Umowa stowarzyszeniowa i umowa o rozszerzonej strefie wolnego handlu z Ukrainą przyniesie Ukrainie w dłuższej perspektywie korzyści. Ale presja rosyjska jest ogromna. Latem okazało się, że można zlikwidować jednym przełożeniem wajchy jedną trzecią ukraińskiego eksportu - przypominał polityk.
- Z punktu widzenia każdej ekipy na Ukrainie i z punktu widzenia Ukraińców potrzeba wsparcia finansowego. To jest elementarny wymóg - podkreślał w "Poranku Radia TOK FM" Ludwik Dorn.
- A je zeli jedynym wsparciem dla Ukrainy ma być kredyt w MFW, który jest obłożony warunkami - potężne cięcia w budżecie socjalnym, podniesienie cen gazu dla odbiorców indywidualnych o 40 proc., a bez tych 15 mld dolarów, jak przeciwstawić się presji rosyjskiej? Ale na takich warunkach? Zapewniam, że gdyby zaczęły skakać ceny gazu dla odbiorców indywidualnych i jednocześnie nastąpiły katowskie cięcia w transferach socjalnych, to w ciągu pół roku nie takie demonstracje jak dzisiaj byśmy widzieli - ocenia polityk.
- Pakiet stabilizacyjno-pomocowy, nie bezwarunkowy, ale na racjonalnych warunkach, by pomóc przetrwać konsekwencje decyzji rosyjskich, jest po prostu niezbędny - podkreślił Dorn.
Demonstracje na Ukrainie trwają już od czwartku. W sobotę rano protest na Majdanie Niepodległości rozpędziły siły specjalne milicji Berkut. Rannych zostało kilkadziesiąt osób. W niedzielę doszło z kolei do kilku ataków na budynek administracji prezydenta Janukowycza; zdaniem opozycji była to prowokacja, urządzona przez wynajętych przez władze młodych dresiarzy. Według MSW w starciach ucierpiało 130 milicjantów. Kijowscy lekarze podają, że z prośbą o pomoc medyczną zwróciło się do nich 150 osób.