Kontrowersyjną sprawę nagłośnił w swoim artykule Christopher Booker, dziennikarz gazety "The Telegraph" . Opisywane przez niego wydarzenia miały miejsce w 2012 roku. Do Wielkiej Brytanii przyjechała obywatelka Włoch, aby wziąć udział w dwutygodniowym szkoleniu organizowanym przez firmę Ryanair na lotnisku Stansted. Kobieta była w ciąży. Przebywając w swoim pokoju hotelowym, spanikowana, zadzwoniła na policję, ponieważ nie mogła znaleźć paszportów swoich dwu córek, które wcześniej wróciły z babcią do Włoch.
Jak napisał Booker, policjanci zaniepokoili się dziwnym zachowaniem kobiety. Jej matka telefonicznie wyjaśniła im, że córka cierpi na chorobę dwubiegunową. Jej nienaturalne pobudzenie było spowodowane tym, że prawdopodobnie nie wzięła leków. Policjanci postanowili zabrać kobietę do szpitala, aby "upewnić się, że wszystko jest w porządku".
Po przyjeździe na miejsce kobieta zorientowała się, że przywieziono ją do szpitala psychiatrycznego. Chciała wrócić do hotelu, ale została zatrzymana przez sanitariuszy. "The Telegraph" podaje, że w szpitalu przebywała pięć tygodni. Pewnego ranka nie dostała śniadania. Nikt nie chciał powiedzieć jej dlaczego. Kiedy zaczęła domagać się wyjaśnień, przywiązano ją pasami do łóżka i przymusowo podano środek usypiający. Kobieta obudziła się kilka godzin później w zupełnie innym szpitalu. Okazało się, że kiedy była nieprzytomna, lekarze wykonali cesarskie cięcie, a jej dzieckiem zajęła się opieka społeczna. Największe kontrowersje budzi fakt, że cesarskiego cięcia dokonano za zgodą brytyjskiego sądu. Sprawa wyszła na jaw dopiero 30 listopada br.
Sprawę komentowali też brytyjscy politycy i prawnicy. - Mam nadzieję, że ten przypadek zszokuje ludzi i pokaże im, jak naprawdę pracują sądy rodzinne w Wielkiej Brytanii - powiedział gazecie "The Independent" John Hemming, członek parlamentu z partii liberalnej, który prowadzi kampanię na rzecz większej otwartości brytyjskich sądów rodzinnych.
- Wydaje się, że taka historia nie mogła rozegrać się w demokratycznym kraju - powiedziała Chami Shakrabarti, prezes brytyjskiego zrzeszenia adwokatów "Liberty". - Przeprowadzenie operacji siłą oraz rozdzielenie matki i dziecka wydaje się koszmarem - dodała.
- W ciągu czterdziestu lat mojej kariery nie słyszałem o podobnym przypadku - oświadczył Brendan Fleming, brytyjski prawnik, który reprezentuje Włoszkę w sądzie. Kobieta walczy bowiem o odzyskanie swojego dziecka. Jej sprawa zostanie poruszona w tym tygodniu na posiedzeniu brytyjskiego parlamentu.
Według "The Independent" rzecznik prasowy hrabstwa Essex, gdzie rozegrała się historia Włoszki, odmówił komentarza w tej sprawie, ponieważ nie może zabierać głosu w tego typu sytuacjach.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>