Nie wiadomo jeszcze, jaką decyzję podejmie Wiktor Janukowycz i jaki będzie finał protestów na Ukrainie. Wiadomo natomiast, kto już dziś wygrywa. Witalij Kliczko, na świecie kojarzony przede wszystkim jako mistrz boksu, wyrasta na przywódcę ukraińskiej opozycji. - Tak się rodzi lider - mówi o nim Aleksander Kwaśniewski, komentując sytuację na wschodzie.
Witalij Kliczko (a właściwie - Kłyczko, gdyby jego nazwisko zapisywać w brzmieniu ukraińskim, a nie rosyjskim) urodził się 19 lipca 1971 roku w miejscowości Biełowodskoje w Kirgiskiej Republice Radzieckiej. Razem z rodzicami i młodszym bratem wielokrotnie się przeprowadzał, mieszkając w dzieciństwie w różnych częściach ZSRR. Wreszcie w 1984 r. rodzina osiadła na Ukrainie.
Wkrótce potem, jako 14-latek, zaczął trenować boks. Jako amator zdobył wicemistrzostwo świata w wadze superciężkiej. Był też kilkukrotnym mistrzem świata w kick-boxingu w formule full contact. Po 11 latach zadebiutował na zawodowym ringu, w pierwszej walce pokonując Amerykanina Tony'ego Bradhama. W swojej zawodowej karierze ma na koncie tylko dwie porażki i 45 zwycięstw, z czego aż 41 razy jego rywal lądował na deskach.
Witalij Kliczko na ringu/fot. Agencja Gazeta
Jako pięściarz zyskał pseudonim dr Żelazna Pięść. To aluzja do jego wykształcenia. Witalij Kliczko w 2000 roku obronił pracę doktorską z dziedziny sportu. Jego rozprawa dotyczyła "oceniania zdolności bokserów w systemie wielostopniowej selekcji". W 2011 roku ukończył studia w Narodowej Akademii Administracji Publicznej przy Prezydencie Ukrainy, otrzymując tytuł magistra w zakresie "zarządzania rozwojem społecznym".
Na tle innych polityków ukraińskich wyróżnia się też znajomością języków obcych. Dzięki zagranicznym treningom biegle mówi po angielsku i niemiecku. Choć przyznaje, że jego pierwszym językiem jest rosyjski, bardzo dobrze posługuje się też ukraińskim. Zna też, choć nie biegle, język polski, bo w czasach kariery amatorskiej trenował m.in. w Warszawie.
Na świecie Kliczko znany jest przede wszystkim jako wybitny pięściarz, jednak dla Ukraińców już od pewnego czasu jest przede wszystkim znaczącym politykiem opozycji. Wyraźną deklarację polityczną złożył już podczas pomarańczowej rewolucji, wspierając prozachodnich liderów Wiktora Juszczenkę i Julię Tymoszenko. Dwukrotnie, w 2006 i 2008 roku, startował bez sukcesu w wyborach na mera Kijowa. W 2006 roku udało mu się dostać do kijowskiej rady miejskiej, jako liderowi frakcji PORA-PRP. Po kolejnych przedterminowych wyborach w 2011 roku Blok Witalija Kliczki dwukrotnie zwiększył liczbę swoich przedstawicieli w stołecznym samorządzie.
Lokalna działalność była dla Kliczki trampoliną do poważnej polityki. W kwietniu 2010 roku pięściarz założył partię Ukraiński Demokratyczny Alians na rzecz Reform. Akronim tej nazwy, czyli UDAR to słowo oznaczające w języku ukraińskim i rosyjskim "cios", co jest nawiązaniem do jego sportowej kariery. To też ostrzeżenie dla przeciwników politycznych, którzy początkowo mało poważnie traktowali polityczne ambicje boksera.
Tymczasem partia Kliczki w krótkim czasie stała się znaczącą partią opozycyjną. W wyborach w 2012 roku UDAR zdobył 40 mandatów, stając się tym samym trzecią siłą w Parlamencie, za rządzącą Partią Regionów i koalicją Batkiwszczyną Julii Tymoszenko. Obecnie UDAR dysponuje 42 mandatami.
O prezydenckich ambicjach Kliczki mówiło się na Ukrainie od dawna. Komentatorzy wskazywali, że cieszy się bardzo dużym zaufaniem i poparciem społecznym, co czyni go naturalnym liderem w walce o fotel prezydencki w 2015 r. On sam długo unikał wiążących deklaracji. Można było się spodziewać, że Janukowycz, który z pewnością będzie ubiegał się o reelekcję, potraktuje to jako wyzwanie.
W związku z rosnącą popularnością Kliczki rządząca Partia Regionów postanowiła zablokować niewygodnego rywala, wykorzystując do tego przepisy podatkowe. Wprowadzono do nich poprawkę, która uzależnia start w wyborach prezydenckich od płacenia w tym kraju podatków. Dla nikogo nie było tajemnicą, że chodzi właśnie o Kliczkę, który mieszka w Niemczech i tam rozlicza się z fiskusem.
- Wszystko, co się ze mną dzieje, dzieje się, bo jestem traktowany jako przeciwnik Wiktora Janukowycza. Dziś władza zmianami w prawie podatkowym chce zniszczyć swoich politycznych rywali - mówił Witalij Kliczko z sejmowej trybuny. - W związku z tymi brudnymi machinacjami, jakie odbywają się w parlamencie z tekstami ustaw, chcę ogłosić, że nie zastraszycie mnie i nie powstrzymacie. By położyć kres wszelkim próbom uporania się ze mną jako z możliwym kandydatom, chcę ogłosić: tak, będę kandydował na prezydenta - zadeklarował w październiku.
Poparcie dla Witalija Kliczki może jeszcze wzrosnąć po ostatnich wydarzeniach na Ukrainie. Lider UDAR-u jest niemal nieustannie obecny na Majdanie. Przemawia do tłumu, tonuje nastroje i przypomina o konieczności prowadzenie protestu w sposób pokojowy. Widać, że wśród demonstrantów cieszy się autorytetem.
To jemu udało się wczoraj zapanować nad sytuacją, gdy przed siedzibą prezydenta trwały walki "euroentuzjastów" z milicją. Kliczko zaapelował, by nie poddawać się prowokacjom i wrócić na Majdan, gdzie trwa pokojowa manifestacja. - Tam nie ma prezydenta, tam niczego nie ma. Są za to prowokatorzy, którzy chcą przelewu krwi - nawoływał przez megafon. Spora część zgromadzonych na ul. Bankowej poszła za nim i dołączyła do zebranych na Majdanie.
Kliczko oko w oko z "prowokatorem"/fot. screen YouTube
Kliczko nie opuścił protestujących, towarzysząc im na Majdanie do późnej nocy. Z ogromnym aplauzem spotykały się jego osobiste interwencja, gdy w tłumie zauważał "prowokatorów".
Witalij Kliczko z Jarosławem Kaczyńskim na kijowskim Majdanie/ fot. Reuters
- To jest nowa siła polityczna. Do tej pory nie było jeszcze takiej partii na arenie politycznej - powiedział ankieterom jeden z głosujących podczas ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych. Ci, którzy sądzili, że znany sportowiec opiera swoją karierę polityczną wyłącznie na popularności zawdzięczanej sukcesom na ringu, przekonali się, że dla wielu Ukraińców Kliczko jest jedyną realną alternatywą polityczną. Czym wyróżnia się na tle rywali?
Przede wszystkim Kliczko jest człowiekiem "spoza układu". W przeciwieństwie do większości polityków, nie reprezentuje żadnego klanu oligarchicznego, którego interesy mogłyby być dla niego pierwszoplanowe podczas podejmowania decyzji politycznych. Dzięki temu nie ma też "protektorów", którym po dojściu do władzy byłby winien przysługi za wcześniejsze wsparcie.
Co więcej, Kliczko jest też człowiekiem bardzo zamożnym. Dla ukraińskiego wyborcy to istotne, bo doświadczenie nauczyło go, że polityczna kariera to dla większości kandydatów przede wszystkim okazja do powiększenia swojego majątku. Kliczko dzięki sukcesom sportowym ma zagwarantowane pozapolityczne źródła utrzymania. I - w przeciwieństwie do wielu rywali - nie musi źródeł swojego majątku ukrywać.
Nie bez znaczenia jest też jego doświadczenie w kontaktach międzynarodowych, obycie i znajomość języków obcych. Kliczko jest dla wyborców symbolem tego, czego brakuje wielu przedstawicielom ukraińskiej klasy politycznej. Jeśli więc Ukraińcy nie zrezygnują z prozachodniego kursu, o który dziś walczą na ulicach Kijowa i innych miast, to bardzo prawdopodobne, że zechcą, by do Europy poprowadził ich polityk nowoczesny, nieobciążony zarzutami korupcyjnymi, kryminalnymi i niejasnymi powiązaniami biznesowymi. Wówczas za dwa lata Kliczko może rzeczywiście zamienić ring na fotel prezydencki.
Chcesz na bieżąco śledzić sytuację na Ukrainie Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>