O zamiarach narodowców poinformował dziennikarz Radia TOK FM, Wawrzyniec Zakrzewski. Zwolennikiem startu w eurowyborach jest prezes Stowarzyszenia "Marsz Niepodległości" - Witold Tumanowicz. - Mamy szansę, której nie możemy stracić, czyli zainteresowanie - tłumaczy.
Zdaniem Dominiki Wielowieyskiej, jest to dość poważne zagrożenie dla PiS. Jednak według Piotra Skwiecińskiego, publicysty tygodnika "W Sieci", Marsz Niepodległości pokazał, że jest po tej stronie silny potencjał, który mógłby być zagrożeniem dla Prawa i Sprawiedliwości. - Z drugiej strony widać jednak, że narodowcy ten potencjał marnują. Już w zeszłym roku Marsz był wielkim sukcesem. Wszyscy wtedy oczekiwali, że na tej fali ruch narodowy się zorganizuje i za rok będzie już inna Polska, a wynikł z tego tylko następny Marsz Niepodległości. To pokazuje polityczną impotencję liderów Ruchu Narodowego - mówił dziennikarz.
Skwieciński twierdzi też, że w eurowyborach w znacznie większej mierze niż w wyborach do parlamentu istotne są znane nazwiska. - Narodowcy takich przedstawicieli nie mają - dodaje.
Jan Ordyński z TVP Info uważa, że Ruch Narodowy nie reprezentuje prawicy, tylko środowiska skrajnie nacjonalistyczne i homofobiczne. - Sytuacja w kraju się radykalizuje i to w kierunku skrajnym. Te środowiska dały temu wyraz w trakcie tegorocznych demonstracji. Oni mówili rok temu, że chcą obalić republikę, chcą podmycia ładu konstytucyjnego, który nastąpił po 1989 roku - mówił i dodał, że jeśli władza nie znajdzie zrozumienia dla wielu postulatów społecznych kierowanych przez te środowiska, sytuacja może się stać jeszcze bardziej skrajna, co jest widoczne w wielu krajach europejskich. - Polska nie byłaby ewenementem na tym gruncie- kwituje.
- Nowe ruchy polityczne mogą istnieć, dopóki nie łamią konstytucji - podkreślił z kolei Dominik Zdort z "Rzeczpospolitej". - Pojawienie się nowej partii mogłoby spowodować szanse koalicyjne PiS-u. Partie skrajne w różnych krajach były wciągane do systemu i je oswajano. Tak jak we Włoszech. - Złotego Świtu nie oswojono - przestrzegła Wielowieyska.
Zdort zauważa jednak, że narodowcy są ruchem marginalnym i w ogóle nie pojawiają się w sondażach. - Ich deklaracje traktuję w kategorii ciekawostki politycznej, ale nie sądzę, żeby do czegoś mogło dojść - twierdzi, a pytany o ewentualny sojusz z ugrupowaniem Korwina-Mikke dodaje: - Można mówić o różnych egzotycznych sojuszach partii, które nie mieszczą się w sondażach. LPR, która miała podobne poglądy, dostała się do parlamentów, ale w tej chwili daleko do tego. Po Smoleńsku są tylko dwie narracje - Platformy i PiS-u.