Dlaczego Bieńkowska jest kluczową postacią w politycznej strategii Tuska

Wczoraj PiS przegrał pierwsze poważne starcie z Elżbietą Bieńkowską. Dzięki wykorzystaniu Twittera, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego skutecznie odparło atak Prawa i Sprawiedliwości związany z wykorzystaniem unijnych funduszy. Ale to dopiero początek - pisze Michał Kolanko. Bieńkowska jest kluczową postacią w planie politycznym rządu (i Platformy na najbliższe lata). Oto dlaczego.

Michał Kolanko* - dziennikarz polityczny, współzałożyciel serwisu 300polityka.pl - teraz na stałe w Gazeta.pl! Michał będzie dla was pisał o polityce od kuchni, będzie relacjonował i komentował najciekawsze momenty nadchodzących kampanii wyborczych .

Spojrzenie na najnowsze sondaże nie daje premierowi Tuskowi dużych powodów do optymizmu. Chociaż zaufanie do niego wzrosło (do 32 proc.) w najnowszym rankingu CBOS - badaniu niezwykle uważnie czytanym przez polskich polityków - to premierowi nadal nie ufa 50 proc. ankietowanych. To niemal tyle samo, co liderowi tego niechlubnego zestawienia - Januszowi Palikotowi (51 proc.).

Rząd źle oceniany

Co więcej, w opublikowanym 15 listopada badaniu CBOS, tylko jedna trzecia Polaków potrafi wskazać pozytywne działania gabinetu Donalda Tuska. 11 proc. wskazuje infrastrukturę jako najlepszą sferę działań rządu, 5 proc. zaś obronę przed kryzysem.

Krytyczne uwagi co do działania rządu ma 81 proc. respondentów wspomnianego sondażu. Co dziesiąty wskazuje "niewywiązywanie się z obietnic, gołosłowność" jako główną wadę w stylu rządzenia premiera. 8 proc. wskazuje ogólnie zły stan rządów, tyle samo ma problem z "brakiem wizji gabinetu". Sześciu na stu badanych wskazywało z kolei arogancję władzy. Ten ponury sondażowy krajobraz pokazuje najlepiej, dlaczego premier zdecydował postawić na minister Bieńkowską w nowym rozdaniu, ale o tym za chwilę.

Miała być ofensywa, wyszło jak zwykle

Gdy w lutym tego roku premier Tusk ogłosił sukces unijnych negocjacji o nowej perspektywie budżetowej, wydawało się, że będzie to podstawa do natychmiastowej politycznej ofensywy rządu. Premier zapowiedział nawet objazd po kraju i konsultacje z ludźmi w sprawie rozdziału funduszy.

Z wielu przyczyn, między innymi kłopotów w PE związanych z ostatecznym zatwierdzeniem budżetu, objazd nie rozpoczął się w tym roku. Teraz to Bieńkowska ma być liderem strategii politycznej opartej właśnie na europejskich funduszach.

Na kłopoty Bieńkowska

Przez najbliższe dwa lata nowa wicepremier i szefowa połączonego superministerstwa ma być kluczową i najbardziej eksponowaną postacią w rządzie, powiązaną z wydawaniem nowych funduszy unijnych. Osobiste notowania premiera są w tym momencie zbyt niskie, by mógł on skutecznie reprezentować rząd w tej sferze. Nadal jest najsilniejszym politykiem w Platformie, ale proces odbudowy jego pozycji musi potrwać. I tu do gry wchodzi nowa wicepremier - doskonale oceniana, mająca za sobą bardzo sprawne ministerstwo (co pokazały wczorajsze wydarzenia).

Przyszła wicepremier ma ciekawą osobowość, i nie jest wizerunkowo "zużyta" tak jak inni politycy tego rządu. Mimo wieloletniej obecności w radzie ministrów, media dopiero teraz odkrywają ją na nowo. To wszystko powoduje, że jest najlepszą osobą do komunikowania strategii rządu na najbliższe miesiące i lata.

Infrastruktura zagrożeniem

Przyszła wicepremier Bieńkowska nie ma jednak przed sobą łatwego zadania. Największym dla niej zagrożeniem są potencjalne kryzysy związane z infrastrukturą, którymi musiał zajmować się wielokrotnie minister Nowak. Sprawy związane z PKP mogą zepsuć jej krystaliczny wizerunek w mediach. Ale jeśli nic takiego się nie stanie, w najbliższych miesiącach to właśnie Bieńkowska będzie przede wszystkim realizować polityczną strategię rządu.

Wczorajsze wydarzenia pokazały także , że Bieńkowska będzie trudnym przeciwnikiem dla opozycji. Polityczny atak na nią wymaga bardzo dobrego przygotowania merytorycznego i marketingowego. A biorąc pod uwagę jej rolę, takie starcia będą bardzo częste. Plan, o którym mówił w sobotę premier, będzie realizowany w większości przez wicepremier i jej superresort.

Awans Bieńkowskiej nie jest zaskoczeniem. Jak pisał Paweł Reszka w jednym z majowych numerów "Tygodnika Powszechnego", Bieńkowska już raz odmówiła Tuskowi, gdy chciał ją awansować na wicepremiera.

Teraz sytuacja jest inna. Wicepremier jest osobą, która wraz z nowymi ministrami rządu może przyczynić się do sondażowego odbicia gabinetu, a w konsekwencji także Platformy. To zagranie to jeden z ostatnich manewrów, które Tusk mógł przeprowadzić w ramach istniejącego systemu. Jeśli się nie powiedzie, premierowi innych opcji pozostaje już bardzo niewiele.

Zobacz też: Bieńkowska: Radzili, żebym nie mówiła, że się boję. Ale musiałabym być nienormalna

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: