Nie wiadomo wciąż, co spowodowało pożar w Jankowie Przygodzkim. Według nieoficjalnych informacji stacji przyczyną mogło być uszkodzenie przez ekipę budowlaną rury, którą płynął gaz. Firma Gaz-System, do której należał gazociąg, twierdzi, że rura pękła, kiedy zrzucono na nią ziemię.
Z ustaleń TVN24 wynika, że wpływ na przebieg prac miała presja czasu. - Mamy czas do końca 2015 roku na wykorzystanie środków unijnych (z nich współfinansowana była budowa - red.) i do tego czasu ten gazociąg powinien być ukończony. Dotarliśmy do byłych podwykonawców głównego wykonawcy, którzy zrezygnowali z tych prac, bo jak mówią, nie są samobójcami. Im chciano płacić od przekopanego metra, a nie za godzinę pracy - podaje reporter "Czarno na białym".
Mogło też chodzić o małe doświadczenie pracowników. - Poprawne prowadzenie robót w tym rejonie, bez żadnych uchybień, bez jakiejś improwizacji, nie mogłoby doprowadzić do takiego zdarzenia jakie wystąpiło - mówił stacji mgr inż. Włodzimierz Tomczak, biegły sądowy z zakresu gazownictwa.
W połowie listopada wskutek rozszczelnienia gazociągu i pożaru zginęły dwie osoby, kilkanaście zostało rannych. Kilkanaście budynków zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Dwa domy już zostały rozebrane.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>