Nominowany na ministra sportu Andrzej Biernat rozpoczął kolejną odsłonę wewnętrznego konfliktu w PO . W czwartek krytykował związanego z Grzegorzem Schetyną Rafała Grupińskiego. Jego zdaniem szef klubu parlamentarnego jest zbyt łagodny i powinien stracić stanowisko. - Biernat, niestety, nie wypełniał obowiązków wiceszefa klubu Platformy, więc być może przyda się ktoś pracowity w to miejsce - odparował Grupiński. Biernata strofował też premier.
- Pańscy koledzy chcieli pana pozbawić stanowiska szefa klubu? - pytała dziś Grupińskiego w "Poranku Radia TOK FM" Dominika Wielowieyska. - Trójka kolegów - zaznaczył szef klubu PO. - To był błąd, który popełnili Andrzej Biernat i jego dwóch kolegów. Trochę zepsuli tydzień, w którym premier prezentował nowy rząd i wygłaszał przemówienie programowe. To zamieszanie wokół władz klubu było zupełnie niepotrzebne - zaznaczył.
Tusk pozbywa się wartościowych ludzi. Biernat? To sygnał. Będzie rzeź Grupińskiego i Schetyny >>>
- Jakakolwiek próba usunięcia mnie z szefostwa klubu z powodu przyjaźni ze Schetyną to byłby bardzo dziwny pretekst - stwierdził Grupiński, ubolewając, że stare przyjaźnie stają się kryteriami politycznych ocen. Przekonywał także, że Biernat w swoich krytycznych poglądach jest osamotniony. - Większość członków nie podziela poglądu Biernata, że Schetyna szkodzi partii - zaznaczył.
Wielowieyska zauważyła jednak, że Grupiński apelował o powtórzenie wyborów regionalnych w PO na Dolnym Śląsku po wybuchu afery taśmowej. - To już nie przyjaźń, to gra w jednej drużynie - zaznaczyła dziennikarka. - To była naturalna reakcja - podkreślił Grupiński. - To był apel o rozważenie, nie żądanie powtórzenia zjazdu. To drobna, ale istotna różnica - dodał.
Grupiński przekonywał też, że nie wie, czy Schetyna zostanie wiceprzewodniczącym Platformy, i nie jest mu znana treść niedawnej rozmowy Tuska ze Schetyną. - Schetyna nie dzieli się nigdy przebiegiem rozmów w cztery oczy - zastrzegł.