Ukraina nie idzie do Unii. "Taka okazja może się nie powtórzyć przez kolejne 300 lat"

Ukraina nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. "Ukraiński prezydent i parlament prowadzili grę, nieprzyzwoitą, bo przekraczającą wszelkie dopuszczalne w dyplomacji reguły. Oszukiwali i grali na czas" - pisze na swoim blogu Jagienka Wilczak, dziennikarka "Polityki".

Parlament w Kijowie nie zgodził się na leczenie Julii Tymoszenko za granicą , co było warunkiem podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską.

"Bruksela wykazała maksimum dobrej woli, przesuwała terminy wielokrotnie, chcąc dać Ukrainie szansę wypełnienia warunków" - pisze na swoim blogu Jagienka Wilczak , dziennikarka "Polityki". "Ale ukraiński prezydent i parlament prowadzili grę, nieprzyzwoitą, bo przekraczającą wszelkie dopuszczalne w dyplomacji reguły. Oszukiwali i grali na czas" - zaznacza.

Co zatrzymało Ukrainę? Gospodarka, oligarchia i władza

"Czego chce Kijów? Trudno rozeznać się do końca w tej grze" - przyznaje Wilczak. Jej zdaniem w rozgrywce Ukrainy toczonej z Unią i Rosją, ważne są trzy kwestie.

Pierwsza to gospodarka. Według Wilczak Ukraina "nie pociągnie długo" bez pomocy z zewnątrz. Tymczasem niedawno prezydent Janukowycz gościł w Moskwie, skąd mógł wrócić z obietnicami pomocy gospodarczej. "Chodzi o to, żeby nie zadzierać z Moskwą" - konkluduje dziennikarka.

Druga sprawa to ukraińscy oligarchowie, którzy "wolą robić nieprzejrzyste interesy niż respektować europejskie standardy". Wilczak zwraca uwagę na powiązania Janukowycza z wielkim biznesem. I na jego syna, który podczas prezydentury ojca stał się jednym z najzamożniejszych ludzi na Ukrainie.

Trzeci czynnik to władza. "Janukowycz chce ją zachować na kolejną kadencję, to jego największa ambicja" - wskazuje dziennikarka. I zauważa, że w tej chwili ukraiński prezydent nie ma konkurencji. Tylko uniewinniona Tymoszenko mogłaby mu zagrozić. Janukowycz wolał więc, by nie opuszczała charkowskiego szpitala.

"Mała taktyka zamiast mądrej strategii"

"Janukowycz wybrał więc małą taktykę zamiast mądrej strategii, jaka pozwalała Ukrainie zwiększyć niezależność od Rosji, wzmocnić gospodarkę i korzystać z tych dóbr, jakie przybliża stowarzyszenie z Unią. Nie bierze pod uwagę, że taka okazja może się długo nie powtórzyć, może nawet kolejne 300 lat" - podsumowuje Wilczak.

Cały wpis przeczytasz na blogu w serwisie Polityka.pl >>>

Więcej o: