Po publikacji "Rzeczpospolitej" na kampanię profilaktyczną skierowaną do mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami "Seks w moim mieście" posypały się gromy. Krajowe Centrum ds. AIDS, które kampanię zamówiło i finansowało, teraz zapewnia, że nic nie wiedziało o publikowanych treściach, które oburzyły dziennikarzy. Strona została zawieszona. Czytaj więcej >>
Yga Kostrzewa, Stowarzyszenie Lambda Warszawa: - To bardzo dobre pytanie. W zasadzie, po jednej publikacji w "Rzeczpospolitej", zrobiła się niesłychanie wielka afera medialna. W rezultacie strona została czasowo zawieszona. Uzgodniliśmy to z Krajowym Centrum ds. AIDS, ale wiemy, że było to podyktowane prośbą ze strony Ministerstwa Zdrowia.
Tak. Ta strona jest adresowana do osób MSM, czyli mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami.
Możemy tak to potraktować, bo merytorycznie tej stronie nic nie można zarzucić. Spełniliśmy wszystkie zasady, wszystkie wymogi projektu, który wygraliśmy.
Po pierwsze, strona jest adresowana do wąskiego, bardzo określonego i specyficznego targetu. Wszelkie inne osoby, które nie są tymi odbiorcami, mogą być zdziwione, być może zaszokowane tekstami, które tam są.
Chodzi o specyfikę języka, o to w jaki sposób docieramy do tych osób. Bo wiemy, że ładne kampanie, które ładnie wyglądają, "miej jednego partnera, uprawiaj bezpiecznie seks", po prostu nie są skuteczne. Dlatego język, którego tam użyliśmy, może być postrzegany jako ostry. Ale właśnie takie kampanie działają i wiemy to z badań w innych krajach.
Jeżeli my rozmawiamy o seksie analnym, to dla niektórych to będzie wulgarne. Nie było tam żadnych szczegółów, ale sposób określenia różnych zachowań seksualnych może dla niektórych być szokujący.
Ja myślę, że to jest bardzo mocno związane z polską kulturą i z tym, że u nas mówienie czegokolwiek o seksie jest postrzegane jako coś bardzo nieestetycznego, niemoralnego, nieprzyjemnego.
Grantodawca wiedział o tym, były ustalenia, wiedział, jak będzie wyglądać strona. Ja myślę, że niestety zadziałał strach. I to jest taki strach, który jest napędzany przez władze, przez media i przez to, co się może wydarzyć.
Nie wiem. Może ktoś mógł zostać zwolniony? Ktoś mógł dostać mniej budżetu? Nie mam pojęcia, jakie to mogły być konsekwencje. To nie ma znaczenia. Znaczenie ma to, że zadziałał strach. A my boimy się nieznanego.