List do papieża zredagowało dziesięć osób, m.in. członkowie rady parafialnej, którą rozwiązała niedawno kuria. Jak twierdzą sami parafianie, już 200 listów zostało podpisanych przez członków wspólnoty. List został przetłumaczony na włoski i angielski.
Parafianie w liście przytoczonym przez "Gazetę Wyborczą" skarżą się na abpa Henryka Hosera, że ten odwołał ks. Lemańskiego i nie podejmuje dialogu. "Pisaliśmy i do arcybiskupa Michalika, i arcybiskupa Kowalczyka, i do nuncjusza apostolskiego Celestino Migliore. Żaden z nich nie odpowiedział na nasze listy. Milczenie i upór biskupa Henryka Hosera są dla nas niezrozumiałe. Ksiądz biskup Hoser przez wiele lat chronił księdza skazanego przez sąd za pedofilię. Nie odsunął go od kontaktów z dziećmi, a jedynie przeniósł na inną parafię. Naszego księdza, który to piętnował, ukarał, zabraniając uczyć religii dzieci, pozbawiając probostwa, skazując na dom starców" - piszą.
Autorzy listu gorzko konkludują: "Nasi biskupi nie są dla nas nauczycielami, ale surowymi sędziami".
Parafianie opowiadają gazecie, że próbowali wielu metod, aby ich listy dotarły do papieża, włącznie z "przemycaniem" ich na audiencję. A jak wyglądają obecnie stosunki parafian z duchownymi w Jasienicy? "Nowi księża traktują nas z pogardą, z góry. Mówią: 'bydło, hołota'. A w trakcie mszy przed kościołem zaczął się pojawiać patrol policyjny. Radiowóz. A jeden policjant krąży dookoła kościoła. Ktoś doniósł na parafian, że jest niebezpieczeństwo, że w trakcie mszy coś się może wydarzyć".