"Codzienność w Polsce jest zwykła. A społeczeństwo? Większość dawała bardziej dowody umiaru niż głupoty"

"Nie lekceważę polskiego ekstremizmu Brunonów K., brunatnych bandziorów w kominiarkach ani petard rzucanych na teren jakiejś ambasady, ale polski ekstremizm ma na szczęście wymiar bardziej werbalny niż realny" - pisze w najnowszym "Newsweeku" Tomasz Lis.

Lis w swoim komentarzu wraca do marszu 11 listopada, podczas którego część uczestników zaczęła robić zadymy - m.in. spaliła budkę strażniczą przy rosyjskiej ambasadzie. Naczelny "Newsweeka" zauważa jednak, że ekstremizmy w Polsce są, ale... większość społeczeństwa w wyborach z ostatnich 25 lat dawali "dowody odpowiedzialności i umiaru niż braku rozwagi lub głupoty".

"Postaci lub ugrupowania skrajnie albo znikały tak szybko, jak się pojawiały, albo po chwilowym tryumfie koncertowo przegrywały kolejne starcia" - pisze Lis.

"W Polsce? Dominuje szarość"

Lis podkreśla, że codzienność w Polsce jest "zwykła". "A przecież mamy przeświadczenie o naszej niezwykłości. Jak to poczucie niezwykłości zaspokoić? Można sięgnąć w przeszłość, stąd pewnie nadzwyczajna popularność kolejnych 'dodatków historycznych'. Można też sięgnąć do głębokich pokładów naszej megalomanii i nadać historyczny wymiar zdarzeniom o wymiarze raczej histerycznym niż historycznym".

Szef "N" podsumowuje, że warto walczyć o tęczę na placu Zbawiciela w Warszawie. Jednak trzeba przede wszystkim polubić to, że w Polsce nie jest "niezwykle"; polubić "barwę w naszym krajobrazie dominującą - szarość".

Cały komentarz w najnowszym "Newsweeku".

Więcej o: