- Bezpośredni sprawcy tych zamieszek, tych przykrych zdarzeń są, myślę, od dawna zidentyfikowani. To są te osoby, które uczestnicząc pod pozorem obchodów Święta Niepodległości, dopuszczały się tych wszystkich burd i awantur - powiedział prokurator Seremet w RMF FM.
Jego zdaniem taktyka przyjęta przez policję nie sprawdziła się. - Dość łatwo było zidentyfikować cel możliwych zachowań, ale też proszę zwrócić uwagę, że organizatorzy marszu zapowiadali publicznie, że policja właściwie nie jest im potrzebna - zastrzegł. Jak podkreślił, incydenty z 11 listopada to doświadczenie dla polskiej policji.
Jako główny błąd policji wskazał nadmierne zaufanie do organizatorów marszu. - Zbytnie zaufanie do organizatorów marszu, który z natury rzeczy, doświadczeń zdobytych w poprzednich latach, łatwo przeradza się w takie uliczne awantury, to zaufanie powinno być ograniczone - podkreślił Seremet.
Prokurator opowiedział się też za zakazem zasłaniania twarzy podczas zgromadzeń publicznych. - Ja się nie łudzę, że udałoby się wyeliminować wszystkie przypadki, bo przecież to oznaczałoby wiarę w to, że kilkadziesiąt tysięcy uczestników będzie wolnych od zachowań, których doświadczaliśmy w ostatnich latach, i niekoniecznie były one podejmowane pod maskami. Myślę jednak, że wprowadzenie tego zakazu ułatwiłoby przede wszystkim identyfikację tej osoby - zauważył.
Jego zdaniem możliwe jest też wprowadzenie takiego zakazu, choć już wcześniej negatywnie ustosunkował się do niego Trybunał Konstytucyjny. - myślę, że przy odpowiednio zręcznym sformułowaniu prawnym dałoby się to obronić z punktu widzenia testu konstytucyjnego, a pożytki społeczne są według mnie oczywiste - podsumował Seremet.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>