Grażyna Garboś-Jędral po trwającym osiem lat procesie wygrała odszkodowanie za błędy medyczne - 5 mln złotych. Tej rekordowej sumy na razie jednak nie otrzyma, ponieważ wyrok nie jest prawomocny. Sprawa rozstrzygnie się 21 listopada podczas rozprawy w sądzie apelacyjnym.
Grażyna Garboś-Jędral ze szczegółami opisała nam swoją historię. Opublikowaliśmy ją w formie dwuczęściowego wywiadu. Wzbudziła ona wśród naszych czytelników skrajne emocje. Oto niektóre z waszych komentarzy:
zzoee: Ja rozumiem, że rzeczywiście mogła to być seria niefortunnych zbiegów okoliczności. Rozumiem też, że pani mogła sobie dopowiedzieć rzeczy, które nie mają uzasadnienia w rzeczywistości. Oczywiście znamy tylko relację jednej strony, która z całą pewnością jest emocjonalna - nie ma się czemu dziwić. Czy w związku z tym, że - być może - nie było tu ewidentnych błędów lekarskich, jedynie niedopatrzenia i zaniedbania, ta pani ma samodzielnie ponosić konsekwencje swojego kalectwa, które powstało w czasie pobytu w szpitalu? Lekarze naprawdę nie poczuwają się do odpowiedzialności za zniszczone życie?
leon978: Ironia losu..., broniła szpital przed pozwami ludzi poszkodowanych przez szpital, a potem weszła z konieczności w ich skórę. Może coś zrozumiała? Wolałbym, żeby zrozumiała nie aż tak wysokim kosztem.
zgw: Bardzo Pani współczuję, Pani Grażyno i pozdrawiam serdecznie, i życzę, by Pani zwyciężyła, a sąd stanął na wysokości zadania. Oby Pani golgota była nadzieją dla wszystkich pacjentów, nawet potencjalnych, że chorych nie będzie się traktować przedmiotowo, a lekarzami nie będziemy nazywać ludzi nadających się tylko do handlu pietruszką. Trzymam kciuki!
pferbe: I bardzo dobrze, że Pani tyle wygrała, to, że znała się Pani na prawie i wiedziała, jak bronią się szpitale z pewnością pomogło. Ale i tak bardzo dobrze, każda wygrana pacjenta otwiera możliwość wygrania innym osobom w podobnej sytuacji. Straszne doświadczenia Pani pomogą kolejnym poszkodowanym pacjentom, w podobnych sytuacjach. To, co Pani przeżyła, brzmi jak horror, podziwiam hart ducha i z całego serca życzę powrotu do sił i zdrowia.
Tylko do polowań proszę już nie wracać:)
e-mucha.info: Podziwiam Panią i jestem pewien, że da Pani sobie radę. Oby reszta minęła już w spokoju.
nieztegopodworka: Czytając tę historię, miałam dreszcze, jak przy najstraszniejszym horrorze.
rabbinhood: Co roku bardzo wiele osób umiera z powodu błędów medycznych, a czasem nawet złej woli. Czy sąd uważa, że każdemu skrzywdzonemu można dać 5 mln? Może wszystkie śmierci w szpitalach powinny być "z urzędu" kontrolowane i wypłacane od razu milionowe odszkodowania? Jak szacować wielkość odszkodowania, czy od ilości cierpień pacjenta, czy metodą dochodową od utraconego standardu życia i utraconych przyszłych dochodów? Lekarzy swoją drogą trzeba doglądać, bo coś za bardzo wpływowe to lobby. Tak czy inaczej dużo pieniędzy wycieka z systemu tą lub inną drogą i w efekcie nie starczy na biednych Kowalskich.
tomasso3 (odpowiedź na powyższy komentarz): Pewnie że każdemu - straciłeś zdrowie przez niekompetencje/lenistwo lekarzy - należy Ci się zadośćuczynienie jak psu zupa. Innej drogi nie ma (...). Bo chyba nie myślisz, że samorząd lekarski na poważnie weźmie się za eliminowanie patologii.
janbar22: Takich sytuacji są tysiące - ta wyszła na jaw ze względu na cechy charakteru pacjentki, jej wykształcenie, a co za tym idzie ogromne odszkodowanie (choć wyrok nieprawomocny, w kolejnej instancji zapewne obniżą kwotę). Pozostałe tysiące zdychają w tych, za przeproszeniem, za***nych łóżkach. I to jest dopiero tragedia.
b2: Kurcze, ja tam nie wiem, mnie na Banacha życie uratowali, trafiłem z wypadku na ostry dyżur i naprawdę wdzięczny jestem za takich lekarzy, bo było bardzo blisko.
jedenz1: Błędy się zdarzają. Personel medyczny też nie jest z kamienia i swoje emocje ma. Ta osoba to jakiś skrajny przypadek awanturującego się pacjenta - zwróćmy uwagę, że pierwszą swoją awanturę zrobiła już w pierwszych minutach kontaktu ze służbą zdrowia załodze karetki, która ratowała ją, gdy miała zawał. Czyli awantury robiła, jeszcze zanim jakiekolwiek powikłania wystąpiły. To wszystko tak ładnie wygląda, trzeba było zrobić to czy tamto. Ale np. kolonoskopia jest też badaniem inwazyjnym. Poza tym post faktum łatwo mówić, co należało zrobić. Nie na darmo kiedyś mówiono, że o pacjencie najlepszą wiedzę mają patomorfolodzy wykonujący jego sekcję.