"W wyniku uszkodzenia mienia misji dyplomatycznej zablokowana została możliwość jej normalnego funkcjonowania na kilka godzin. Jest to rażącym naruszeniem przez polskie władze Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych [z 18 kwietnia 1961 r.]" - napisało rosyjskie MSZ.
W oświadczeniu mowa jest o "bierności i opóźnieniach" policji i "pijanych chuliganach" na "tak zwanym marszu niepodległości". Moskwa domaga się od polskich władz "formalnych przeprosin, podjęcia wszelkich środków w celu zapewnienia bezpieczeństwa i prawidłowego funkcjonowania wszystkich placówek dyplomatycznych w Polsce".
Oto pełny tekst oświadczenia:
"12 listopada do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji wezwany został ambasador RP Wojciech Zajączkowski. Został poinformowany o stanowczym proteście Rosji w związku z burdami wokół ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie, których dopuścili się agresywny tłum uczestników "tak zwanego marszu niepodległości". W ich rezultacie nasza misja dyplomatyczna poniosła wymierne szkody, a jej normalne funkcjonowanie zostało na kilka godzin zablokowane, co jest jawnym i poważnym naruszeniem przez polskie władze Konwencji Wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych [z 18 kwietnia 1961 r.].
Zwróciliśmy uwagę Panu ambasadorowi na całkowitą pasywność i opóźnioną reakcję policji, w rezultacie czego doszło do ekscesów pijanych chuliganów. Ambasador został poinformowany, że Rosja żąda od polskich władz oficjalnych przeprosin w związku z tymi wydarzeniami i podjęcia konkretnych działań zapewniających całkowite bezpieczeństwo wszystkim placówkom dyplomatycznym Rosji na terenie Polski, likwidacji strat i ukarania winnych i niedopuszczenia do podobnych prowokacji w przyszłości".
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>