- Dziesiątki tysięcy młodych Polaków nadal uczestniczą w Marszu Niepodległości, który idzie ku pełnej niepodległości. Żaden świstek z ratusza nie zatrzyma dziesiątek tysięcy Polaków o szczerych narodowych sercach - zadeklarował Zawisza.
Powiedział, że prawdziwym obrazem Marszu Niepodległości nie są zadymy, ale "setki i tysiące Polaków idących z biało-czerwonymi flagami w podniosłym nastroju".
- Jakiekolwiek incydenty mają zupełnie wtórny charakter i w żadnym stopniu nie decydują o wadze tego wydarzenia. Marsz Niepodległości nadal trwa, a żaden świstek z ratusza nie ma dla nas znaczenia. Takie incydenty jak rzucanie butelkami z dachu budynku w kierunku uczestników marszu powinny być powstrzymywane przez policję - powiedział.
Udzielając wywiadu dla Polsat News, Zawisza powiedział, że z dachu były rzucane koktajle Mołotowa. - Oczywiście, że część uczestników marszu zareagowała w sposób samoobronny, ale nawet ta słuszna reakcja została powstrzymana przez straż Marszu Niepodległości. Istnieją nagrania telewizyjne, które pokazują, jak policja broni agresorów. To haniebne - stwierdził Zawisza. Jego zdaniem straż marszu zachowała się "niezwykle honorowo", bo ochroniła "lewackich agresorów" przed odwetem ze strony tłumu.
- Policja nie ma prawa występować przeciwko zorganizowanemu narodowi, który jest świadom swoich praw i występuje w obronie polskich interesów. Ja idę w tej chwili wśród setek i tysięcy spokojnych uczestników świętujących polską niepodległość. Tu nie ma bijatyk, nie ma ognia, nic strasznego się nie dzieje - stwierdził polityk. Dodał, że ratusz poniesie "polityczną odpowiedzialność" za rozwiązanie Marszu Niepodległości.
Chcesz na bieżąco dowiadywać się o najnowszych wydarzeniach? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>