Na pytanie dziennikarki lokalnego serwisu Epiotrkow.pl , czy dorosły człowiek może powiedzieć, że ma problem, bo dzieci go prowokują, ksiądz odpowiada: - Trzeba by porozmawiać z ludźmi, którzy w życiu tego doświadczyli. Nie wiem, o jakim czasie bycia dzieckiem mówimy. Bo jeżeli mówimy o dziecku 3-letnim (bo i takie przypadki pedofilii miały miejsce), to dotyczyły one rodzin, bo pod ich ścisłą opieką znajduje się wtedy dziecko. Ale mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze, i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci "wchodziły" do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka.
Ksiądz, niestety, brnie dalej. - W pojedynczych przypadkach świadomość niektórych dzieci może być bardzo dorosła, dojrzała. Są to niewątpliwie wyjątki, niemniej jednak one są. Trzeba wiedzieć, że reguły są regułami, natomiast odstępstwa w jedną, jak i w drugą stronę istnieją. Postawienie takiej tezy, że czasami dzieci prowokują do czegoś, nie jest też tak do końca bezpodstawne - mówi Bochyński.
- To, co w tej chwili mamy w internecie, w telewizji, w naszej cywilizacji, obudziło brak tabu, gdy chodzi o sprawy intymne. W tej chwili trochę na fali jest bycie zbrukanym, i to wcześnie, czasami na wyścigi. Natomiast z drugiej strony (to też trzeba zauważyć) działanie Kościoła jest zupełnie inne. Kościół więcej mówi o wierności, o czystości przedmałżeńskiej, pokazując to jako pewne antidotum na to, co proponuje świat - tłumaczy.
W rozmowie z dziennikarką Epiotrkow.pl ksiądz rektor podtrzymuje - zdaje się - linię Kościoła i jego hierarchów. Podkreśla, że winę za pedofilię ponoszą rozbite rodziny i bezstresowe wychowanie dzieci.
- Najgorsze są przede wszystkim przejaskrawienia. Z jednej strony bezstresowe wychowywanie dzieci (tu jestem zwolennikiem zupełnie innego modelu i pokolenia. Mój ojciec mawiał: "Tyłek nie szklanka i się nie potłucze"). Z drugiej zaś strony myślę, że trzeba też mówić o tych zranieniach, które występują w środowisku. Teraz, kiedy mamy całe morze małżeństw rozbitych, a więc rodzin niepełnych, gdzie najczęściej brakuje ojca, będzie się coraz częściej zdarzać, że dzieci bez takich wzorców będą lgnęły do mężczyzn - mówi ks. dr Bochyński.
Na koniec dodaje: - Temat pedofilii jest mocno złożony. Kiedy sprawa zaczynała wypływać, mówiło się o tzw. złym dotyku. To były pierwsze symptomy, na które się zwracało uwagę, dotyczące tego, na co można, a na co nie można sobie pozwolić.
O historii pedofilskiego skandalu w chórze Polskie Słowiki przeczytaj w książce "Maestro">>
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>