Naczelny "Gazety Wyborczej" mówił w programie Tomasza Lisa m.in. o zmianach, jakie zaszły w Polsce od czasu katastrofy smoleńskiej. - Tragedia smoleńska wykopała głęboki rów. Kiedy się patrzy z boku, z perspektywy Pragi, Nowego Jorku, Moskwy, to ma się wrażenie, jakby tu żyły dwa plemiona, które mówią innymi językami, wzajemnie się nie cierpią. Jesteśmy bardzo podzieleni - ocenił.
Michnik stwierdził także, że Antoni Macierewicz, który przewodniczy zespołowi wyjaśniającemu katastrofę smoleńską, bardzo się zmienił. - Jak ja się dzisiaj przyglądam temu, co mówi, to z jednej strony nie jestem w stanie uwierzyć, że on wierzy w ten trotyl, w te sztuczne mgły, wszystkie absurdy... Z drugiej strony nie jestem w stanie uwierzyć w jego kompletny cynizm - powiedział.
Michnik dodał, że kiedyś obecny poseł PiS-u miał inne poglądy. - Znam go od wielu lat, studiowaliśmy razem. Antek był inny. Pamiętam go, jak był człowiekiem o poglądach skrajnie lewicowych. Był zwolennikiem Che Guevary, Fidela Castro, jakichś skrajnych partyzantów w Chile czy Angoli, był bardzo krytyczny w stosunku do umiarkowanej polityki Kościoła. To był inny człowiek, a mnie uważał za zgniłego socjaldemokratę - opowiadał.
Naczelny "GW" stwierdził, że być może Macierewicza zmieniła rodzinna tragedia. - On jest dobrze wykształconym, odważnym człowiekiem. Ale ma jakąś rodzinną traumę. Tragedia jego ojca, który był ofiarą stalinizmu... Być może stąd się bierze jego z jednej strony zawziętość, a z drugiej strony przekonanie o własnej misji, że on jest odkupicielem, że ma w gen osobowy wpisane ocalenie tej prawdziwej, realnej Polski, którą definiuje jako katolickie państwo narodu polskiego - powiedział.
Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!