John Kerry w Polsce. Eksperci: Nie mówmy o wizach. Zbrojeniówka USA chce budować nasze wojsko, a my chcemy silnego NATO

Sekretarz Stanu USA John Kerry przyjeżdża dziś do Polski. W planie rozmowy m.in. z premierem Donaldem Tuskiem i szefem MSZ Radosławem Sikorskim. O czym strona polska powinna rozmawiać z Kerrym? - Kerry będzie lobbował za kontraktami dla zbrojeniówki USA na budowę polskiej armii - mówi prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista. - Nasz priorytet to przyszłość NATO - podkreśla Bartosz Węglarczyk, były korespondent "Gazety Wyborczej" w USA

John Kerry przyjedzie do Polski wieczorem 4 listopada. Główne rozmowy polityczne odbędą się 5 listopada - amerykański sekretarz stanu spotka się z tego dnia z premierem Donaldem Tuskiem i szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Odwiedzi także 32. Bazę Lotnictwa Taktycznego w Łasku, gdzie spotka się z żołnierzami polskimi i amerykańskimi. Warszawa będzie jedyną stolicą europejską, którą szef amerykańskiej dyplomacji odwiedzi w trakcie swej podróży - pozostałe przystanki to kraje Bliskiego Wschodu i Afryki Płn.

Michał Gostkiewicz, Gazeta.pl: Ile i co możemy ugrać u sekretarza Kerry'ego w sprawie wiz do USA, które od Polaków wciąż są wymagane?

Prof. Zbigniew Lewicki*: Nie mówmy o wizach. To nie jest problem poważnych państw. Jak się będziemy zajmowali wizami, to nie rozwiążemy żadnego z rzeczywistych problemów, jakie mamy. Będziemy uchodzili za państwo, które nie umie rozmawiać o polityce, bo rozmawia tylko o sprawach obywateli, którzy usiłują oszukać rząd amerykański i im to gorzej wychodzi, więc trzeba im pomóc.

Jakie powinny być nasze priorytety w rozmowach z Amerykanami?

- NATO w tej chwili przeżywa kryzys. Nasze bezpieczeństwo zależy od USA i NATO i powinniśmy umieć przekonać USA, by utrzymały zaangażowanie w NATO i w Europie. To jest najważniejsza kwestia, a nie kilku wiz dla ludzi, którzy chcą zarobić na czarno w Ameryce - bo ci, którzy na czarno nie zarabiają, już dawno dostają wizy bez żadnych problemów.

Jak pan ocenia szanse polskiego lobbingu za utrzymaniem silnego zaangażowania USA w NATO i Europę?

- Średnio. Większość państw europejskich też nie bardzo chce współpracować z USA. My sami jesteśmy za małym partnerem, by stanowić atrakcyjną ofertę dla Ameryki. Tu cała Europa musi współgrać. A Europa zachowuje się tak, jakby chciała, żeby Amerykanie za nas płacili, a nie chciała im w tym pomóc.

Czy afera podsłuchowa nie utrudni jeszcze tej współpracy?

- Sprawa Snowdena jest rozdmuchana, ale trzeba pamiętać, że to nie jest kwestia nadzwyczajna: wszyscy to zawsze robili i robić będą. Natomiast jest to na rękę Rosji. Nie przesadzałbym ze znaczeniem tej sprawy - wszyscy w Europie wiedzą, że każdy każdego podsłuchuje, a Amerykanie dali się złapać.

Jeżeli nie wizy, jeżeli nie afera podsłuchowa, to o czym powinniśmy rozmawiać z Amerykanami?

- To Amerykanie do nas przyjeżdżają, a nie odwrotnie, więc to oni do nas mają sprawę. My możemy lobbować w sprawach bezpieczeństwa i podkreślać, że jesteśmy wiernym sojusznikiem. Amerykanie mają konkretną sprawę - kontraktów zbrojeniowych dla amerykańskich firm w związku z polskim programem rozbudowy armii. Sądzę, że to będzie najważniejsza kwestia. Chcą mieć gwarancję, że będą dobrze traktowani w tych przetargach. Jesteśmy państwem europejskim, mamy europejskie interesy. Amerykanie boją się, że ten wielki "kęs" przejdzie im koło nosa. Kerry będzie się starał robić wszystko, żeby amerykańskie firmy załapały się na polski program w jak największym stopniu. W Ameryce politycy otwarcie lobbują. Nie ma powodów, żeby nadkładał drogi w inny rejon świata na wizytę w europejskim kraju średniej wielkości.

A czy to nie ma związku z ponownym otwarciem konsultacji USA - Iran i z tym, że my mamy ambasadę w Iranie, a USA nie?

- Może mieć, ale nie musi. Takie sprawy można załatwiać na różnych poziomach - ambasadorów, wizyt wywiadowczych. Czy my możemy pomóc w Iranie? To nie do końca jasna sprawa. Wielkich "wejść" tam nie mamy, wrogości - to prawda - też nie ma, a my kilkukrotnie służyliśmy Amerykanom za pomocników w różnych kwestiach, reprezentowaliśmy ich w Iraku... ale myślę, że to jest wizyta militarna. Kerry jedzie do bazy wojskowej w Łasku. To nie jest normalny punkt wizyty szefa MSZ. Dużo bardziej chodzi o lobbing na rzecz firm zbrojeniowych, bo nikt w tej chwili nie wydaje na wojsko tyle pieniędzy, ile my chcemy wydać.

Bartosz Węglarczyk: Nasze priorytety to przyszłość NATO i sprawa Iranu

Michał Gostkiewicz, Gazeta.pl: Ile i co możemy ugrać u sekretarza Kerry'ego w sprawie wiz do USA, które od Polaków wciąż są wymagane? W Waszyngtonie trwa przepychanie przez Kongres ustawy imigracyjnej, gdzie te kwestie zostały zapisane dość korzystnie dla nas...

Bartosz Węglarczyk*: Nie mamy żadnych szans ugrać czegokolwiek. To kwestia ostatnich tygodni - ustawa imigracyjna straciła poparcie w Senacie, jest martwa i na pewno nie będzie przyjęta przed najbliższymi wyborami do Kongresu. Republikanie, którzy ją początkowo popierali, sami się zepchnęli znów na prawo.

Czy sam Kerry jako byt polityczny w Waszyngtonie ma szansę coś pomóc?

- Sekretarz stanu nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia i rozmawianie z nim o wizach to strata czasu. Jedyną osobą, która mogłaby wpłynąć na tę sprawę, jest sam prezydent Obama. Ale to nie jest dla niego priorytetowa sprawa, nie będzie nadwerężał swojego potencjału politycznego. Dla Polaków też zresztą nie.

Jakie powinny być nasze priorytety w rozmowach z Amerykanami?

- Przyszłość NATO, operacji NATO w Afganistanie i sprawa Iranu. Zwracam wszystkim uwagę na istotną rzecz: Kerry przyjeżdża do Warszawy dosłownie chwilę po wznowieniu regularnych niegdyś konsultacji Waszyngton - Teheran. Polski wiceminister spraw zagranicznych był niedawno w Teheranie. Jestem jakoś dziwnie przekonany, że to będzie bardzo ważna kwestia w rozmowach. Polska ma ambasadę w Iranie, a USA nie. Polacy od wielu lat są dobrze widziani w Iranie. Mamy dobre stosunki sięgające jeszcze czasów PRL. Należałoby je wykorzystać.

Co możemy ugrać w związku z aferą podsłuchową w amerykańskim wywiadzie, którą ujawnił Edward Snowden? Zaczynając od tego, że chętnie byśmy się dowiedzieli, czy jesteśmy podsłuchiwani.

- Kerry powie Polakom, czy są podsłuchiwani, tak szybko, jak Polacy ujawnią, kogo sami podsłuchują. Czyli nigdy. Uważam, że zadaniem polityków powinno być wyciszanie, a nie rozdmuchiwanie tej afery.

Minister Sikorski zapewne będzie oczekiwał na odpowiedź, czy polskie władze także były podsłuchiwane.

- Prawda jest taka, że służby specjalne są od tego, żeby łamać prawo innych krajów. Od tysięcy lat najbliżsi sojusznicy nie wszystko sobie mówią.

I pan, i ja wiemy, że problemem Amerykanów nie jest to, że podsłuchiwali, tylko że to wyszło na jaw.

- Dokładnie tak. To jest problem Amerykanów, że jeden człowiek wyniósł nieprawdopodobną ilość supertajnych informacji. Czekam, aż Snowden, który twierdzi, że zrobił to z czystych pobudek, ujawni coś o Rosji. I proszę zwrócić uwagę, że nie ujawnia, co USA podsłuchało w Rosji. Czekam, aż polityk, który oburza się, że jest podsłuchiwany, zlikwiduje własne służby wywiadowcze.

* Bartosz Węglarczyk: były korespondent "Gazety Wyborczej" w Stanach Zjednoczonych, obecnie zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej".

* Zbigniew Lewicki: politolog, amerykanista, anglista, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Chcesz na bieżąco śledzić sytuację za granicą? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: