Protasiewicz miał na myśli rozmowę posła Norberta Wojnarowskiego z lokalnym działaczem PO Edwardem Klimką, któremu parlamentarzysta miał obiecać pracę w KGHM za poparcie Jacka Protasiewicza w wyborach na przewodniczącego dolnośląskiej PO. Rozmowę ujawnił na początku tygodnia "Newsweek". któremu parlamentarzysta miał obiecać pracę w KGHM za poparcie Jacka Protasiewicza w wyborach na przewodniczącego dolnośląskiej PO. Rozmowę ujawnił na
Nowy szef dolnośląskiej PO stwierdził, że więcej podobnych rozmów nie było. - To było karygodne i kompletna samowolka. Nikt go o to nie prosił ani nikt od niego takiej aktywności nie oczekiwał. Nie minimalizując skali tego problemu, to jest margines - zadeklarował Protasiewicz. Stwierdził też, że sama kampania wyborcza na Dolnym Śląsku była uczciwa i bardzo merytoryczna.
Europoseł powiedział, że nie wierzy, żeby za sprawą stał jego rywal w wyborach Grzegorz Schetyna. - Wiele osób było w to zaangażowanych i niewykluczone, że któremuś z nich puściły nerwy i posłużył się taką niegodną metodą - ocenił Protasiewicz.
Wczoraj w związku z aferą zebrał się zarząd krajowy PO . Podjęto decyzję, że wybory na Dolnym Śląsku nie będą unieważnione.
Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!