Termowizyjne zdjęcia ambasady USA w Berlinie. "Ukryte okna, grube ściany"? Ekspert: Bzdura. Nie można wnioskować

Zdjęcia fotoreportera agencji Reuters zrobione kamerą termowizyjną pokazują "anteny i ukryte okna" w amerykańskiej ambasadzie w Berlinie. Zdaniem agencji to stamtąd służby miały podsłuchiwać niemiecką kanclerz. - To bzdura, z termowizji nie można wyciągać takich wniosków - mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl Grzegorz Cieślak* z Collegium Civitas.

Na zdjęciach widać wyraźnie, że w miejscu, w którym znajdują się ściany budynku, temperatura jest niższa niż obok. - To może świadczyć o tym, że są tam ukryte pomieszczenia, z których prowadzono nasłuchy - sugeruje Reuters.

Zobacz zdjęcia amerykańskiej ambasady w Berlinie >>>

- Interesujące jest, jak media europejskie próbują wejść w buty ekspertów, ale to są bzdury. Nie da się wyciągnąć wniosków z tego, że gdzieś jest chłodniej, a gdzieś cieplej. Za dużo jest zmiennych. Obraz termiczny nie daje żadnej możliwości wnioskowania. Ktoś, kto to zrobił, miał dostęp do takiej akurat kamery, co rozumiem, bo one są tanie. Wystarczy, by w pomieszczeniu była serwerownia, i już trzeba utrzymywać tam niższą temperaturę - mówi Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

- Ściana w naszym rozumieniu w przypadku obiektów dyplomatycznych - zgodnie z zaleceniami i poleceniami Dyplomatycznej Służby Ochrony USA - już dawno ścianą być przestała. Jest wyłożona specjalnymi materiałami, które spajają mur. Często też nakłada się specjalną farbę, która sprawia, że mur nie pęknie i nie rozsypie się po wybuchu. Fronty budynków potencjalnie zagrożonych atakiem terrorystycznym od dawna są przygotowane do wytrzymania wybuchu przed ambasadą - dodaje.

Chłodniejszy obraz na kamerze termowizyjnej? "Chociażby klatka Faradaya"

Według Cieślaka wiele obiektów dyplomatycznych zabezpiecza się przed podsłuchami. - A więc robi coś odwrotnego, niż się im zarzuca. Pomieszczenia są wytłumiane, chociażby za pomocą tzw. klatki Faradaya - pokój wykłada się specjalną matą, tapetą, by był szczelny dla fal radiowych i impulsów elektromagnetycznych. Po czymś takim obraz z kamery termowizyjnej pokaże chłodniejszy kolor - tłumaczy Cieślak.

Zdaniem eksperta różnice temperatur mogą wynikać również z zainstalowanego przez USA Systemu Detekcji Skażeń: - Gdy w budynku wykryte zostanie skażenie, zamyka się dostęp powietrza z zewnątrz i ogłasza alarm. Ten system wymaga osobnego pomieszczenia bądź jest instalowany na dachach. Widziałem ostatnio takie zdjęcie, sugerowano, że może to być urządzenie do podsłuchów, a był to właśnie SDS. Pytanie, czy USA będą chciały się tym systemem pochwalić - taka informacja byłaby podpowiedzią dla potencjalnych zamachowców.

Nagrywali ją czy nie? Nie wiadomo

"Der Spiegel" powołuje się na fragment tajnej kartoteki NSA. Z dokumentów wynika, że zadanie inwigilowania Angeli Merkel pozostawało aktualne jeszcze na kilka tygodni przed wizytą prezydenta USA Baracka Obamy w Berlinie w czerwcu 2013 r.

Numer telefonu Merkel zapisany jest w dokumencie, do którego dotarł "Der Spiegel", jako "GE Chancellor Merkel". Jak podkreśla "Der Spiegel", z dokumentów nie wynika, jaki rodzaj kontroli stosowano wobec pani kanclerz - czy jej rozmowy były nagrywane, czy też analizowano tylko jej połączenia. Merkel miała być podsłuchiwana nie tylko jako kanclerz, ale jako liderka opozycji w latach 2002-2005.

Operację wykonywała jednostka Special Collection Services (SCS), która ma filię na terenie ambasady USA w Berlinie. Według "Spiegla" pracownicy NSA i CIA dysponujący najnowocześniejszymi antenami kontrolują komunikację w dzielnicy rządowej w Berlinie.

Niemiecki rząd poinformował w zeszłym tygodniu, że amerykańskie służby mogły się włamać do telefonu komórkowego Merkel . Szefowa rządu w rozmowie telefonicznej z Obamą poprosiła o wyjaśnienie zarzutów. Obama zaprzeczył, ale jak piszą niemieckie media, mógł o tym po prostu nie wiedzieć .

Niemcy poważnie podchodzą do sprawy

Rząd w Berlinie bardzo poważnie potraktował doniesienia o rzekomej inwigilacji. Niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle wezwał do ministerstwa ambasadora USA, by wyrazić dezaprobatę władz. Media podawały, że operacja podsłuchiwania Merkel mogła być sterowana z budynku ambasady USA w Berlinie. Jak się okazało, służby miały dostęp do telefonu używanego przez Merkel do kontaktów partyjnych.

W sobotę inna niemiecka gazeta, "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", podała z kolei na swojej stronie internetowej, że prezydent USA zapewnił niemiecką kanclerz podczas rozmowy telefonicznej w środę, że nic nie wiedział o inwigilowaniu jej przez amerykańskie służby wywiadowcze. Szef NSA również podkreślał, że amerykański prezydent nic nie wiedział o podsłuchach Angeli Merkel.

embed

* Grzegorz Cieślak jest koordynatorem Zespołu Analiz Zamachów Bombowych, specjalistą w zakresie terroryzmu bombowego. To analityk specjalizujący się w sytuacjach konfliktowych na terenie Bliskiego i Środkowego Wschodu. Członek Rady Programowej Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, wykładowca Podyplomowych Studiów w Zakresie Analizy Bezpieczeństwa i Zagrożeń Terrorystycznych Collegium Civitas. Fot. Agata Obrocka-Aleksandrowicz

Chcesz na bieżąco dowiadywać się o sprawie podsłuchów NSA? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Tutaj znajdziesz wersję na telefony z Androidem >>> A tutaj wersję na Windows Phone >>>

Więcej o: