- Około godz. 4 nad ranem policjanci otrzymali informację o bójce przed jednym z klubów przy ul. Mazowieckiej. Na miejscu zastali dwóch awanturujących się mężczyzn. Nie byli oni szczególnie agresywni, ale kiedy policjanci zaczęli interwencję, podszedł do nich trzeci mężczyzna. Jak się później okazało, był to poseł Wipler - mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl jeden ze stołecznych policjantów.
Jak dodaje, polityk był bardzo agresywny. - Nie wiem, czy znał tych dwóch pozostałych mężczyzn. Zaczął jednak mówić policjantom, co mają robić, obrażać ich, ubliżać, w końcu kopać i szarpać. Jednemu porwał mundur. Funkcjonariusze musieli użyć wobec niego gazu pieprzowego. Obezwładnili go, zakuli w kajdanki i wsadzili do radiowozu - opowiada policjant.
Kiedy policjanci jechali z Wiplerem na izbę wytrzeźwień, dyżurny otrzymał informację, że jest to osoba z immunitetem. - Poseł został więc przewieziony na komendę. Miał zaczerwienione - prawdopodobnie od gazu pieprzowego - oczy, dlatego wezwano lekarza. Ten przebadał go i zalecił konsultację w szpitalu, do którego poseł został przewieziony - powiedział nam Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Nie wiadomo, czy Wipler był pod wpływem alkoholu. - Był w takim stanie, że badanie alkomatem było niemożliwe. Nie wiem, czy był pijany, czy pod wpływem narkotyków - stwierdza z kolei anonimowy funkcjonariusz z KSP. Jak dowiedziała się Gazeta.pl, poseł Wipler o godzinie 8.30 rano miał we krwi 1,4 promila alkoholu. Policjant dodaje, że w trakcie całej interwencji Wipler nie informował, że posiada immunitet, nie miał też przy sobie legitymacji poselskiej.
Jak poinformował w rozmowie z Radiem TOK FM Mrozek, policja zabezpieczyła już monitoring z miejsca zdarzenia i będzie teraz przesłuchiwać świadków.
Po interwencji policji Wipler trafił do szpitala przy ul. Czerniakowskiej. Stamtąd informował opinię publiczną o swoim stanie i komentował wersję wydarzeń przedstawianą przez policję.
Jak zaznaczał, to on był ofiarą w całej sprawie i został pobity przez policjantów. "Wciąż jestem w szpitalu. Tomografia, RTG, seria innych badań. (...) obrażenia klatki piersiowej, szyi, głowy i nie tylko. Oddałem krew, poproszę o monitoring" - pisał.
Radio ZET opublikowało ponadto zdjęcie Wiplera ze szpitala:
Wipler wyszedł już ze szpitala, gdzie - jak poinformował dziennikarzy - m.in. oddał krew do badań. Nie chciał komentować wersji przedstawianej przez policję. Zaznaczył, że odniesie się do tego podczas konferencji, która ma się odbyć "we wczesnych godzinach popołudniowych".
Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!