W Poranku Radia TOK FM publicyści wspominali Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera w powojennej Polsce, który zmarł dziś nad ranem.
- Niesłychanie istotny jest sam styl uprawiania polityki. Był okres, kiedy w socjalizmie próbował przemycać pewne wartości do społeczeństwa - mówił prof. Radosław Markowski, wspominając czasy, kiedy Mazowiecki był posłem na Sejm PRL z ramienia katolickiego Znaku. - Później został, trochę przez przypadek, mianowany premierem. Kiedy Wałęsa próbował dzwonić i sterować premierem, Mazowiecki powiedział: pan mnie mianował, ale jestem tym premierem - mówił politolog.
- Później w latach wzlotów i upadków ugrupowań, z którymi był związany, zawsze zachowywał styl. Potrafił rozmawiać ze wszystkimi, potrafił wprowadzić fundamentalny spokój do debaty, czego dramatycznie nam dzisiaj brakuje - zaznaczył prof. Markowski.
Zdaniem Pawła Wrońskiego z "Gazety Wyborczej" Mazowieckiemu zawdzięczać należy powstanie współczesnej Polski. - III RP to jego dzieło. Ze wszystkimi zaletami i wadami, ale te zalety przeważają - wskazywał dziennikarz. - O ile Lech Wałęsa jest symbolem obalenia komunizmu, Mazowiecki jest symbolem stworzenia tego państwa - zaznaczył.
- To był polityk i niepolityk. Bo powiedzieć, że polityk to z gruntu przyzwoity człowiek, brzmi współcześnie prawie jak obelga. A Mazowiecki był z gruntu przyzwoity. Kiedy wszyscy się spodziewali, że na czele stanie kolejny rewolucjonista, Mazowiecki postanowił tak skonstruować państwo, żeby było dla wszystkich. Dla dobrych i dla złych, żeby złym dać szansę na stanie się dobrymi - mówił Wroński.
- W pamięci pozostanie mi niesłychanie ważna, godnościowa decyzja Mazowieckiego - wspominał prof. Markowski. - Kiedy został wysłannikiem do byłej Jugosławii i zobaczył, że to fikcja i niewiele się da zrobić, po prostu z tego zrezygnował, mówiąc, że nie ma sensu udawać, że tam coś się dzieje - mówił politolog. Mazowiecki był jedynym z obserwatorów ONZ na Bałkanach, który zrezygnował z pełnienia misji.
- Pamiętam, kiedy w momencie kolejnych erupcji Jarosława Kaczyńskiego dzwoniłem do premiera Mazowieckiego, żeby wziąć opinię. On mówił: wie pan co, to jest bardzo przykre. To maksymalne, co on jest w stanie powiedzieć złego o kimś innym - wspominał Wroński. - Umiar, szlachetność, skromność. To unikalne w polityce, gdzie jest konkurs pawi - podsumował Wroński.