Profesor Janusz Czapiński, znany psycholog społeczny i autor badań "Diagnoza społeczna", zaapelował w TOK FM, by nie nazywać go już profesorem . Jak mówił, tytuł ten w Polsce się "zdegenerował". "Został zohydzony" - dodał prof. Czapiński w TVN24.
"Oczywiście, chodziło o nadużywanie tytulatury przez ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza, którzy przekroczyli już granice obciachu (...) - komentuje dziennikarz "Polityki" Edwin Bendyk.
"Niestety, skutki odczuwają najbardziej uczciwi, świetni naukowcy, których oczywiście w Polsce nie brakuje. Wydawało im się, że robiąc swoje i strzegąc swojej osobistej integralności, robią wystarczająco dużo. Rzeczywiście, okazało się, że w polskich warunkach to dużo, jednak zbyt mało - bez zaangażowania najlepszych w zmianę systemu system ten zmienić się nie ma szansy" - pisze Bendyk.
"Przeciwnie, wielu profesorów czuje coraz silniejsze "parcie na szkło", choroba politologów wypowiadających się w mediach na każdy temat udziela się innym. Wielu chce za wszelką cenę zaistnieć publicznie, gdy nie ma szans zaistnieć w sposób właściwy nauce - poprzez wyniki badań. Z ich punktu widzenia, im w nauce gorzej, tym dla nich lepiej" - dodaje Bendyk.
I podsumowuje: Niewielu jest takich, jak prof. Czapiński, którzy potrafią łączyć naukową jakość z medialną skutecznością. Jeszcze mniej gotowych jest na taki gest, jak jego "abdykacja".