Brzoza smoleńska jednak nie została usunięta

Drzewo, o które 10 kwietnia 2010 zahaczył prezydencki tupolew nadal stoi na swoim miejscu. Taką informację radiu RM FM przekazał Nikołaj Bodin, właściciel działki, na której rośnie brzoza. Bodin był naocznym świadkiem katastrofy smoleńskiej.

Rosjanin przekazał korespondentowi RMF-u w Moskwie , że na jego działce nie toczy się żadna budowa. Powiedział też, że na przylegającym terenie rozpoczęto jakieś prace budowlane, ale zostały one przerwane, bo to teren podchodzenia do lotniska Siewiernyj. Powtórzył, że jest pewien, że trzy lata temu samolot uderzył skrzydłem w drzewo rosnące na jego działce.

Temat smoleńskiej brzozy odżył na nowo kilka dni temu. Na II Konferencji Smoleńskiej amerykański naukowiec Chris Cieszewski stwierdził, że nie ma wątpliwości, że smoleńska brzoza została złamana nie podczas katastrofy, a 5 kwietnia albo - jak dodał, reagując na głosy z sali - wcześniej. Cieszewski tłumaczył , że takiej oceny dokonał na podstawie analizy zdjęć satelitarnych.

Dziś rano Polskie Radio podało , że w miejscu brzozy wykopano wielki dół.

Z kolei jak kilka miesięcy temu pisał "Nasz Dziennik", w rejonie ścieżki podejścia lotniska rozpoczęto budowę centrum handlowego - dwupiętrowy kompleks znalazłby się 50 metrów od osi ścieżki podejścia.

"Oczywiście, że jest możliwość pomyłki"

Rewelacjom zaprzeczył m.in. Maciej Lasek. - Brzoza została złamana 10 kwietnia w wyniku kolizji - powiedział w RMF FM Maciej Lasek, szef rządowego Zespołu do spraw wyjaśniania opinii publicznej treści informacji i materiałów dotyczących przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 r.

Z kolei Chris Cieszewski mówił wczoraj w Polsat News . - Oczywiście, że jest możliwość pomyłki. Nawet wiele takich możliwości. Ale z praktycznego punktu widzenia jest to raczej niemożliwe.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie na żywo w Twoim telefonie!

Więcej o: