Brunon K. oskarżony o przygotowanie zamachu. W ataku miało brać udział 12 osób i transporter SKOT

Brunon K. został oskarżony o przygotowywanie ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP. Niedoszły zamachowiec nielegalnie posiadał 35 sztuk broni palnej i starał się zorganizować grupę zbrojną. Według Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie K. chciał zdetonować przed Sejmem transporter z materiałami wybuchowymi. W ataku miało wziąć udział aż 12 osób i transporter opancerzony SKOT.

Były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. został oskarżony o przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm i Senat RP. Grozi mu do 15 lat więzienia. Według Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie K. chciał zdetonować przed Sejmem transporter z materiałami wybuchowymi.

- Akt oskarżenia w stosunku Brunona K. i dwóch innych podejrzanych w godzinach porannych wpłynął do Sądu Okręgowego w Krakowie - powiedział prok. Piotr Kosmaty.

Brunon K. chciał zwerbować grupę zamachowców

45-letni Brunon K. wpadł 9 listopada 2012 r. Z ustaleń prokuratury wynika, że rozpoczął przygotowania do zamachu na Sejm już w 2009 r. Opracował założenia planu, a w 2011 r. przystąpił do jego realizacji. Agenci ABW zainteresowali się sprawą w 2012 r., co zdaniem prokuratury wyklucza hipotezę, że był nakłaniany przez nich do tego, co robił.

Naukowiec poszukiwał na krakowskich uczelniach osób, które pod jego komendą mogłyby przeprowadzić zamach. Ogłaszał, że prowadzi gratisowe wykłady z zakresu materiałów wybuchowych, ale także z wysadzania mostów, dróg i torów kolejowych. Na wykłady - prowadzone bez zgody władz uczelni na Uniwersytecie Rolniczym - przychodzili studenci różnych krakowskich uczelni.

K. przygotował prawdziwy arsenał

- W trakcie wykładów przedstawiał swoje poglądy - mogę je podsumować jako radykalne, ksenofobiczne - starał się przekonywać słuchaczy, że tylko przez rewolucyjne kroki można zmienić sytuację w Polsce. Część od razu zrezygnowała, część została i podjęła rozmowy w kwestii przeprowadzenia zamachu - relacjonował wyniki śledztwa prok. Kosmaty.

Wymienił 3 zarzuty dla Brunona K.: nielegalne posiadanie broni (jak wynika z aktu oskarżenia, do którego dotarł reporter Polsat News, "bez wymaganego zezwolenia posiadał broń palną różnego kalibru, istotne elementy broni (...), 35 sztuk broni palnej, a w szczególności: dwa karabiny Mosin, siedem sztuk broni marki Mauser, strzelbę, KBKS warszawski, KBKS radomski, jeden rewolwer Buldog, rakietnicę, pistolet TT, strzelający ołówek"), przygotowywanie do zamachu na konstytucyjne organy RP i nakłanianie dwóch studentów do wzięcia udziału w tym zamachu.

Plan ataku na Sejm: SKOT z 4 tonami saletry

W ataku na Sejm miało uczestniczyć około 12 osób, wykonujących rozkazy naukowca. Prosił studentów, uczęszczających na jego wykłady, o zwerbowanie kolejnych młodych ludzi, aby na zasadzie nieformalnej organizacji pomogli mu w zamachu. Studenci odmówili. Stwierdzili że ten plan może spowodować duże straty w ludziach.

To nie powstrzymało Brunona K. Według prokuratury zamierzał zakupić transporter wojskowy typu SKOT, poczynił już starania w kierunku kupna. Chciał załadować do transportera 4 tony saletry amonowej. SKOT miał być przewieziony na lawecie pod budynek Sejmu pod plandeką. K. wyposażył się też w ładunki inicjujące: pentryt, heksogen i trotyl. Jak podała prokuratura, ładunek miał być odpalony zdalnie, chociaż Brunon K. także poszukiwał kierowców, m.in. wśród nieuleczalnie chorych, których chciał wykorzystać jako "mięso armatnie". Przed samym aresztowaniem zlecił zakup saletry amonowej.

- Wiedział, że najskuteczniej działa ona, gdy jest świeża. Dokonał wszelkich czynności związanych z przygotowaniem się do zamachu. W pełni się przyszykował. Przystąpiliśmy do działania, gdy uznaliśmy, że wykonał już wszystkie czynności. Zatrzymaliśmy go na kilkadziesiąt godzin przed 11 listopada - podkreślił prokurator.

W lipcu 2013 r. biegli po 6 tygodniach badań uznali, że K. jest poczytalny. Ich opinia oznacza, że niedoszły zamachowiec nie ma szans na uniknięcie procesu.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Powiadomimy cię o najważniejszych wydarzeniach!

Więcej o: