"Żadna społeczność nie ma certyfikatu na doskonałość". Antropolożka o stereotypach na temat Romów

Od niedawna media zajmują się dziewczynką znalezioną w romskim obozie. - Te przekazy są w takim tonie, że wszyscy Romowie powinni ponosić zbiorową odpowiedzialność za to, co się stało z tą dziewczynką - mówiła w Radiu TOK FM Joanna Talewicz-Kwiatkowska ze Stowarzyszenia Romów w Polsce. - To będzie wracać i z małego problemu zrobi się duży problem - zaznaczyła.

Od kilku dni media informują o czteroletniej dziewczynce, która jakoby miała zostać porwana przez mieszkańców romskiego obozu w Grecji. Zachowanie mediów w tej sprawie komentowała w audycji Pawła Sulika "Post Factum" w Radiu TOK FM Joanna Talewicz-Kwiatkowska ze Stowarzyszenia Romów w Polsce, antropolożka kultury z UJ.

"Jeśli tam doszło do popełnienia przestępstwa, co możemy poradzić?"

- Te przekazy są w takim tonie, że wszyscy Romowie powinni ponosić zbiorową odpowiedzialność za to, co się stało z tą dziewczynką. Jeśli tam doszło do popełnienia przestępstwa, co możemy poradzić? Przestępstwa trzeba ścigać - wskazywała.

- Odgrzany został stary stereotyp, że Romowie porywają dzieci - mówiła Talewicz-Kwiatkowska. - Skąd to wiadomo na tym etapie śledztwa? Nie wiem, czy to nie jest przesadzone, czy z wygłaszaniem takich opinii nie powinniśmy poczekać na wyniki śledztwa - oceniła. Uprzedzeń jest zresztą więcej: Romów traktuje się jako złodziei i przestępców wykorzystujących dzieci do żebrania i świadczenia usług seksualnych.

Rom czy Cygan? "Sama zmiana nazwy nic nie zmienia"

Talewicz-Kwiatkowska przypomniała, że dwa lata temu szaleniec w Bratysławie strzelał do ludzi. Zginęło kilka osób, a jedna z głównych słowackich stacji telewizyjnych zauważyła, że wśród nich była romska rodzina. Zaznaczono, że Romowie byli sąsiadami desperata, którzy sprawiali problemy otoczeniu.

- Rozumiem, że należało ich zastrzelić, skoro sprawiali kłopot? - pytała antropolożka. - W wielu przypadkach podawanie narodowości etnicznej osób zaangażowanych w różne sytuacje nie jest konieczne. Powinniśmy się sprzeciwiać tego typu treściom - zaznaczyła.

Talewicz-Kwiatkowska podkreślała też, że zarzucenie określenia "Cygan" na rzecz "Roma" nie jest wielkim osiągnięciem w sferze medialnej. - Sama zmiana nazwy nic nie zmienia, jeśli kontekst przekazu medialnego, nastawienie do Romów wciąż będą negatywne - tłumaczyła.

"Punktów zapalnych w Polsce jest coraz więcej"

O antyromskich nastrojach świadczą chociażby incydenty w Andrychowie czy wcześniej w Limanowej. - Tam sprawa się zakończyła, ale relacje wcale się nie ociepliły. To będzie wracać i z małego problemu zrobi się duży problem - wskazywała Talewicz-Kwiatkowska. - Takich miejsc, punktów zapalnych, w Polsce jest coraz więcej - mówiła.

Antropolożka wskazywała też nieumiejętność rozwiązania pewnych problemów. Jako przykład podała Wrocław, gdzie rumuńscy Romowie zajęli jedną z działek w mieście. - Dopiero po kilku latach, kiedy sprawę nagłośniły media, zaczęto dyskutować o rozwiązaniu tej sytuacji. Ja się pytałam: co się działo przez te kilka lat? - mówiła Talewicz-Kwiatkowska. Miasto po kilku latach bezczynności, podczas której Romowie zdążyli ściągnąć do Polski swoje rodziny, postanowiło wszystkich eksmitować. Co nie oznacza końca problemów.

- Te kłopoty będą, ale to, jak będziemy chcieli je rozwiązać, stanowi o tym, jak będą układać się nasze relacje w przyszłości - podkreśliła Talewicz-Kwiatkowska.

Co robią romskie dzieci w szkołach specjalnych?

- Bycie krajem wielokulturowym brzmi dumnie. Ale to nie tylko duma, ale też zobowiązania - wskazywała antropolożka. Tymczasem dzieci uchodźców, w tym wietnamskie i romskie, już przy początkowych problemach z nauką w polskich szkołach kierowane są do poradni, gdzie przedstawia im się testy zdolności intelektualnych. - Ten test jest w języku polskim - zaznaczyła Talewicz-Kwiatkowska.

I powiedziała, że badania współfinansowane przez Fundację Batorego wykazały, że wiele z tych dzieci bezpodstawnie trafia do szkół specjalnych. - Ponad 50 proc. dzieci romskich w szkołach specjalnych w Polsce osiągnęło wynik powyżej normy intelektualnej podczas badań psychologicznych, które prowadziliśmy alternatywnym testem - zaznaczyła.

"Żadna społeczność nie ma certyfikatu na doskonałość"

W Andrychowie, aby złagodzić nastroje, zorganizowano otwartą projekcję filmu "Papusza". - Pojawiają się takie komentarze: co jak co, ale oglądanie historii romskiej poetki, która została wykluczona ze społeczności, to nie jest dobry pomysł na pokazywanie romskiej kultury - zauważył prowadzący audycję Paweł Sulik. - Ale takie są fakty. Żadna społeczność nie ma certyfikatu na doskonałość. Każda kultura jest odrębnym bytem, który należy rozpatrywać w kontekście wartości i norm, które obowiązują w danej kulturze - zakończyła Talewicz-Kwiatkowska.