Każdego roku Kraków dostaje z budżetu 40 mln zł na remont zabytków . Tym razem jednak zaprotestował Wrocław, który chce, aby pieniądze podzielić na cały kraj. Pomysłowi przyklasnęły inne samorządy i samo Ministerstwo Kultury. A w Krakowie rozpętała się burza.
O potrzebie wspierania krakowskich zabytków od kilku tygodni mówią miejscowi parlamentarzyści, radni i prezydent Jacek Majchrowski. Najdalej jednak poszedł prof. Franciszek Ziejka, były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, dziś prezes Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. To właśnie to gremium przydziela środki finansowe poszczególnym zabytkom.
Prof. Ziejka w wypowiedziach dla prasy wskazywał, że Krakowowi pieniądze się po prostu należą, a minister Zdrojewski nie może odebrać miastu środków, które przyznane były ustawą. Jednak dwa tygodnie temu w radiowej wypowiedzi poruszył inny wątek.
Zdaniem profesora krakowskie budynki zasługują na troskę ze względu na ich... polskość. - Kraków to dawna stolica. Tutaj są polskie zabytki, od średniowiecza, a nie budowane przez innych, tak jak bezustannie powraca tutaj Dolny Śląsk - stwierdził w Radiu Kraków . Wskazywał też na planowane w Krakowie Światowe Dni Młodzieży. - Sądziliśmy, że nie będziemy w tym wypadku poszkodowani - tłumaczył.
Tymczasem Bogdan Zdrojewski, minister kultury, chce skończyć z uprzywilejowaniem Krakowa. Niedawno wyliczył, że Kraków od 1985 r. dostał już miliard złotych. Dolny Śląsk z Wrocławiem na czele wskazuje zaś, że ma najwięcej zabytków w kraju. I aż 2 tys. z nich wymaga pilnej interwencji.