Dziś około 6.30 przywódca bandy porywaczy Thomas Drach po odbyciu kary opuścił mury więzienia w Hamburgu. 53-letni obecnie Drach spędził tam ponad 15 lat. Razem z dwoma wspólnikami, w tym z Polakiem Piotrem Laskowskim, uprowadził wiosną 1996 r. spadkobiercę koncernu tytoniowego i mecenasa sztuki Jana Philippa Reemtsmę. Przez cztery i pół tygodnia porywacze trzymali go w piwnicy, wypuścili na wolność po otrzymaniu rekordowego okupu w wysokości 15 mln marek i 12,5 mln franków szwajcarskich (ponad 33 mln euro).
Po uprowadzeniu Thomas Drach zniknął. Został zatrzymany w 1998 roku w Argentynie i ekstradowany do Niemiec. W 2001 roku sąd krajowy w Hamburgu uznał go za inicjatora i głównego sprawcę porwania. Polak Laskowski, który stawił się na policji przed przekazaniem okupu, został skazany na sześć lat więzienia. Po odbyciu w Niemczech połowy kary został wydalony do Polski.
Także po wyjściu z więzienia Drach musi się podporządkować w Niemczech surowym regułom. Nie wolno mu posiadać broni, nie wolno mu także nawiązywać kontaktu ze byłą ofiarą. Musi zgłaszać swoje miejsce zamieszania i raz w tygodniu meldować się u kuratora sądowego. Ma też obowiązek podjęcia pracy, a przynajmniej zarejestrowania się w urzędzie pracy.
Drach musiałby też nosić elektroniczne kajdanki. Nie założono mu ich jednak, ponieważ wyraźnie dał do zrozumienia, że zamierza opuścić Niemcy, wyjaśnił rzecznik hamburskiego sądu.
Z rekordowego okupu odnaleziono do dzisiaj tylko znikomą część. Prokuratura w Szwajcarii wszczęła z tego powodu niedawno nowe śledztwo. Według doniesień szwajcarskich mediów część okupu została przypuszczalnie zainwestowana przez szwajcarską figurancką firmę w dom publiczny we Frankfurcie nad Menem.
Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''