Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka rozwiała nadzieje bliskich ofiar zbrodni katyńskiej. Sędziowie zdecydowali, że nie mogą ocenić prowadzonego od 1990 r. rosyjskiego śledztwa ws. Katynia. Bo Rosja przyjęła konwencję praw człowieka dopiero w 1998 r. ETPC stwierdził również, że Rosjanie nie dopuścili się poniżającego i nieludzkiego traktowania krewnych ofiar zbrodni.
Rozczarowania decyzją nie kryje dr Ireneusz Kamiński, prawnik reprezentujący w Strasburgu rodziny ofiar zbrodni katyńskiej. - Trybunał zawsze był miejscem ostatniej szansy. Niestety, wyrok jest rozczarowujący. Ale mam nadzieję, że to nie koniec sprawy Katynia. W Polsce toczy się śledztwo IPN. Nie wiem, jak mogłoby wyglądać postępowanie w Rosji. Ale będziemy o tym rozmawiać z rosyjskimi prawnikami - zapowiedział w TOK FM w programie "Połączenie".
Jednak od razu dodał też, że po dzisiejszej decyzji sędziów ze Strasburga "perspektywy rozpoczęcia nowych postępowań w Rosji są minimalne".
Prawnik przyznał, że spodziewał się innego wyroku. Między innymi dlatego, że zaledwie przed miesiącem trybunał podjął decyzję w sprawie skargi dotyczącej śmierci Grzegorza Przemyka, mimo że w momencie śmierci maturzysty - w 1983 r. - Polska nie ratyfikowała Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (doszło do tego dopiero w 1991 r.). Podobnych przypadków - jak wyliczył w TOK FM dr Kamiński - było ponad 20.
- Przekonywaliśmy trybunał, powołując się na bogate orzecznictwo międzynarodowe, m.in. Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka. Trybunał z San Jose uznał się kompetentnym w sprawach dotyczących śmierci sprzed wejścia w życie konwencji. Niestety, nie usłyszeliśmy odpowiedzi na ten argument.
Co zdecydowało o negatywnej dla polskiej strony decyzji sędziów ze Strasburga? - Nie chciałbym spekulować, dlaczego pewni sędziowie mogli być niechętni uznaniu właściwości trybunału w tej sprawie. Natomiast jeżeli miałbym identyfikować jakieś obawy trybunału, to oceniłbym, że jeśli dziś zapadłby inny wyrok, byłby to precedens otwierający możliwość pójścia do Strasburga w sprawie innych nierozliczonych zbrodni z przeszłości. A to nie tylko zbrodnie komunistyczne. Może więc bano się tego precedensowego znaczenia dzisiejszego wyroku - ocenił prawnik.