W rozmowie z Grzegorzem Kajdanowiczem i prof. Aleksandrem Smolarem Jadwiga Staniszkis przyznała, że nie uważała do tej pory Hanny Gronkiewicz-Waltz za złą prezydent. - Ale nie powinna była tą drogą wygrać. Zniechęciłam się do niej, kiedy zaczęła nawoływać, żeby nie iść do referendum. To było w złym stylu. Teraz, gdy dowiadujemy się o premiach, o braku koordynacji remontów warszawskich ulic, jestem bardziej zniechęcona do jej osoby - powiedziała. Staniszkis dodała też, że jest przekonana, że "za rok Hanna Gronkiewicz-Waltz za to zapłaci".
Profesor socjologii Uniwersytetu Warszawskiego oceniła też kampanię przedreferendalną Prawa i Sprawiedliwości. Określiła ją jako "beznadziejną". Jej zdaniem zabrakło skupienia się na problemach poszczególnych dzielnic. - Myślę, że każda dzielnica w Warszawie ma inne problemy. Nie była zejścia niżej z tym - powiedziała. - Gdyby wysunęli Czesława Bieleckiego... On miał interesujące wystąpienia o budownictwie społecznym, obszarach niedostatku, wskazywał miejsca. Można było w każdej dzielnicy znaleźć problemy, pokazać choćby to, co dzieje się w przejściu podziemnym przy Dworcu Centralnym , gdzie wyrzucono kupców, leje się woda i grozi zawaleniem, a nie idiotyczne afisze...
Zdaniem Staniszkis kampania była też zła na innym poziomie. - Była droga. 400 tysięcy złotych to dużo. Plakaty były statyczne: rodziny, starsi ludzie. Litera "W" rzeczywiście kojarzy się z "godziną W" - tłumaczyła. Zdaniem Staniszkis PiS zaszkodziły też głosy niektórych posłów tej partii - takich jak prof. Pawłowicz czy Adam Hofman - o tym, że "PiS odbije Warszawę", które zostały podchwycone przez media. - To powinno być oddane pisowskim radnym. Oni przecież śledzą, jak się wydaje publiczne pieniądze, jak przebiegają zamówienia publiczne. Oni zniknęli - zauważyła Staniszkis.
Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!