Blatter i mundial w Katarze. "Czyli piłkarski faraon i jego monumentalny pomnik. Koszt: ludzkie życie"

Trzy lata temu FIFA, pod przewodnictwem Seppa Blattera, powierzyła MŚ w 2022 roku w ręce bajecznie bogatych szejków z Kataru. Blatter chciał uzyskać poparcie emira Kataru podczas ostatnich wyborów na szefa FIFA. Jednak Komitet Wykonawczy, w istocie dwór piłkarskiego monarchy, powoli zaczyna pojmować, że popełnił wielką głupotę.

Zorganizowanie MŚ w piekarniku na pustyni - w lecie przy 40 stopniach - nie wchodzi w rachubę. Coraz częściej w siedzibie centrali w Zurychu myśli się więc o przełożeniu MŚ. Powołano nawet specjalną komisję, która deliberuje wyłącznie nad wyznaczeniem bardziej szczęśliwego terminu rozgrywek. Takiego terminu jednak nie ma.

Forsowany w szwajcarskiej centrali termin zimowy przypomina zorganizowanie letniej olimpiady na przełomie stycznia i lutego. Pod letni mundial ułożony jest przecież kalendarz rozgrywek reprezentacji narodowych, jak i klubów piłkarskich na całym świecie, łącznie z Champions League. Angielska Federacja Piłkarska i szefowie Premier League zdecydowanie odrzucają mistrzostwa rozgrywane w zimie. Ponadto odstępstwo od dotychczasowej praktyki pociągnie za sobą nie tylko skargi uczestników mundialu. Media, a ściśle mówiąc wielkie stacje telewizyjne, stracą na tym ogromne pieniądze. W krótszym sezonie zimowym liczba sportowych eventów jest znacznie większa niż w rozłożonym na 6 miesięcy okresie letnim.

Mistrzostwa kosztem ludzi

Ostatnio doszedł jeszcze jeden problem, o którym, jak i o temperaturach panujących nad Zatoką Perską, członkowie dworu Blattera wiedzieli wprawdzie od dawna. Ale problem nagłośniły niedawno hałaśliwe dość skandale. Chodzi w nich o fatalne warunki pracy robotników pracujących przy budowach piłkarskich aren w Katarze. Szejkowie wznoszą je rękami gastarbeiterów, głównie z Nepalu, którzy przy tym... giną.

W samych tylko ostatnich miesiącach z wycieńczenia, przepracowania lub w wypadkach życie straciło 40 robotników. A do rozpoczęcia mundialu 2022, zdaniem ekspertów z brytyjskich związków zawodowych, liczba ofiar wzrośnie do 4000. Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka biją na alarm. Brytyjski poseł Damian Collins wzywa do bojkotu MŚ. Podobnie jak bossowie piłkarscy z Wysp Brytyjskich. By uciąć dyskusje i stworzyć fakty dokonane, szejkowie podkręcają tempo na budowach na pustyni.

Casus Kataru?

Los MŚ wisi na włosku. Oczywiście król Sepp idzie w zaparte. Niedawno oświadczył przed kamerami, że MŚ w Katarze nie są zagrożone. Ochrona praw człowieka na budach piłkarskich aren nie leży w gestii FIFA, tylko Kataru. A słowa monarchy mają moc sprawczą. Tyle że do MŚ zostało jeszcze 9 lat. Okres dostatecznie długi, by w gnieździe intryg i korupcji, jakim jest FIFA, pociągnąć za te lub inne sznurki. W międzyczasie zainstalowana na skutek skandali korupcyjnych komisja etyczna FIFA przedłoży swój raport na temat praktyk przyznawania organizacji MŚ przez Komitet Wykonawczy.

Nie jest tajemnicą, że o wyborze pustynnego emiratu na organizatora MŚ 2022 przesądziły łapówki szejków. Z kolei w 2015 roku przewidziany jest wybór nowego szefa FIFA. Już dziś wiadomo, że Blatter po raz piąty stanie w szranki walki o tron. Jego największym rywalem będzie Michel Platini, który głosował za przyznaniem Katarowi prawa do organizowania mundialu. Zaraz potem jego syn otrzymał ciepłą posadkę w radzie nadzorczej funduszu inwestycyjnego pustynnego emiratu.

Jak już wielokrotnie w przeszłości, sport organicznie splata się z polityką. Wystarczy w tym miejscu przypomnieć tylko niedoszły bojkot Ukrainy podczas ME po aresztowaniu Julii Tymoszenko. Jak i w tym przypadku, tak i casus Kataru z samą piłką niewiele ma wspólnego. Podobnie jak z ginącymi tam robotnikami na budowach. Niczym w starożytnym Egipcie boski faraon nie przejmuje się kosztami wzniesienia monumentu na swoją chwałę. Tym bardziej kosztami ludzkimi.

Więcej o: