Prof. Jan Hartman*: Zastanawiałem się nad tym. Ja również jestem etycznie zaszokowany widokiem prosięcia sprzedawanego w całości. Ale przecież taka jest prawda. I nasz naturalny protest przeciwko temu jest znakiem, że odczuwamy jakiś dyskomfort związany z jedzeniem zwierząt. I powinno nam dać do myślenia, że gdy widzimy bardzo namacalnie, że rzeczywiście zjadamy prawdziwe zwierzę, to nie czujemy się z tym dobrze. Jeśli odczuwamy pewne wyrzuty sumienia, to nie uciekajmy w hipokryzję, zasłaniając oczy przed tym, co robimy. Dlatego wydaje mi się, że ten produkt nie powinien być wycofywany ze sprzedaży, bo to sprzyja myśleniu "co z oczu, to z serca".
- To się łączy. Dopiero patrząc na martwe zwierzę w całości, zdobywamy się na wątpliwość etyczną, na którą nie pozwalamy sobie, gdy widzimy kawałki mięsa.
- Uznaję dobrą wolę tych, którzy protestują przeciwko sprzedaży martwych prosiąt w sklepie, ale tłumaczę, że lepiej, by prawda była na wierzchu. Ukrywając ją, nie zrobimy niczego dobrego dla zwierząt.
- I to jest właśnie myślenie obłudne. Świat ma być tak urządzony, żebyśmy czuli się jak najlepiej i żeby zła nie było widać. A taki widok prosięcia sprzedawanego w całości powinien po prostu dawać do myślenia.
- Ssaki mają w naszej kulturze wyższy status etyczny. Poza tym prosię jest zwierzęcym dzieckiem. To zwierzątko nie miało w ogóle żadnego życia - urodziło się i zostało zabite. I z tego powodu jest nam jeszcze bardziej przykro.
- Nie liczmy na to, że ludzkość wyrzeknie się mięsa, ale możemy upowszechnić modę na świadome i odpowiedzialne spożywanie go. Zawsze można zmniejszyć ilość mięsa, jakie zjadamy, i nie jeść mięsa bardzo młodych zwierząt, np. jagniąt, prosiąt czy cieląt. Ja propaguję spożywanie mięsa w ograniczonych ilościach, raczej dużych zwierząt niż małych, żeby było jak najmniej śmierci. Mięso jem dwa razy w tygodniu, choć miałbym ochotę codziennie. W miarę możliwości warto też płacić więcej za mięso z etycznej hodowli, żebyśmy mieli świadomość, że życie tego zwierzęcia nie było torturą. Myślę, że to jest pewne minimum, na które nas stać.
- Moralność nie jest czymś wyłącznie dwuwartościowym. To przede wszystkim proces stawania się lepszym i czynienia starań w tym kierunku. Lepszy jest ktoś, kto trochę dba o to, ile mięsa zjada i skąd pochodzi, a mięsa nie wyrzuca, bo szanuje życie i śmierć, jakie za tym stoją, niż ktoś, komu to wszystko jest obojętne. A widok takiego prosięcia w sklepie może poruszać i sprawić, że właśnie komuś przestanie być to obojętne.
* Jan Hartman - profesor nauk humanistycznych, filozof i bioetyk, publicysta i wykładowca akademicki
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!