Skazany na śmierć za zbrodnię, której nie popełnił, spędził w więzieniu 18 lat. Kręcili o nim filmy, broniły go gwiazdy

"Człowiek może umrzeć w więzieniu z głodu, ale niekoniecznie z braku jedzenia. Chodzi mi o agonię i śmierć ludzkiej duszy wynikającą z braku przyzwoitości, miłości i towarzystwa. Więźniowie są jak zwierzęta. To prawda. Prawda, ponieważ hart ducha, który czyni ich ludźmi, dawno umarł z głodu. To prawdziwe żywe trupy" - pisze w książce "Życie po śmierci" Damien Echols, który został skazany na karę śmierci za zbrodnię, której nie popełnił. Po 18 latach wyszedł na wolność. Jego książkę wydało wydawnictwo Znak.

W 1993 roku 18-letni Damien Echols wraz z Jasonem Baldwinem i Jessiem Misskelleyem został aresztowany pod zarzutem brutalnego morderstwa trzech ośmioletnich chłopców w West Memphis w Arkansas. Wcześniej policja - pracując pod silną presją wstrząśniętej społeczności - popełniła wiele błędów w śledztwie. Zgubiono część dowodów, nie przesłuchano wielu świadków, innych przemocą zmuszano do składania zeznań.

Wśród przesłuchiwanych był 17-letni Misskelley. Podczas 12-godzinnego przesłuchania przyznał się do morderstwa i wskazał pozostałych oprawców - Baldwina i Echolsa. Ten ostatni miał być głównym oprawcą. Sąd skazał nastolatków, nazwanych później "Trójką z West Memphis", na surowe kary: Echols, jako jedyny pełnoletni, usłyszał wyrok śmierci, jego koledzy - dożywocie. Nie pomógł fakt, że Misskelley wycofał się ze swoich pierwszych zeznań i powiedział, że był szantażowany przez przesłuchujących go policjantów. Nie pomogło też to, że poza zeznaniami 17-latka policja nie miała żadnych dowodów winy całej trójki.

Nowe dowody i wyjście na wolność. Ale bez odszkodowania

Wiele osób wierzyło w winę "Trójki z West Memphis", ale znaleźli się też i tacy, którzy byli przekonani, że policja potrzebowała kozłów ofiarnych. W 1996 roku HBO wyemitowała film dokumentalny pt. 'Paradise Lost: Children Murders at Robin Hood Hills', z którego jasno wynikało, że skazani są niewinni. Produkcja odbiła się głośnym echem. Powstało stowarzyszenie, którego członkowie domagali się uniewinnienia Echolsa, Misskelleya i Baldwina. Wsparcia udzieliły im także gwiazdy, takie jak Johny Depp, Winona Ryder czy Peter Jackson.

Musiało jednak minąć aż 18 lat, zanim cała trójka wyszła na wolność dzięki ujawnieniu nowych dowodów oraz ugodzie zawartej przez sąd z obroną. Na podstawie rozwiązania prawnego, tzw. Alford plea, "Trójka z West Memphis" musiała przyznać się do winy przed sądem i mogła opuścić więzienie, mogąc jednocześnie podtrzymywać swoją niewinność. Echols, Misskelley i Baldwin nie mogą jednak domagać się od wymiaru sprawiedliwości odszkodowania. Na tym polegała ugoda.

W 2012 roku ukazał się kolejny film dokumentalny opowiadający o trójce niewinnie skazanych nastolatków - "West of Memphis".

Zobacz wideo

Życie w więzieniu

Historia "Trójki z West Memphis" jest bardzo dobrze znana nie tylko w USA, ale i na świecie. Jest też jednym z argumentów przeciwników kary śmierci. Damien Echols przez 18 lat żył z myślą, że zginie za zbrodnię, której nie popełnił. Nie jest, niestety, odosobnionym przypadkiem. Są i tacy, którzy kończą życie za kratkami, podczas gdy prawdziwi sprawcy znajdują się na wolności.

Co czuje osoba, która czeka na wyrok śmierci, na który nie zasłużyła? Echols postanowił przybliżyć światu swoją tragedię w książce "Życie po śmierci", którą w Polsce wydało wydawnictwo Znak. Opisuje w niej m.in. warunki panujące za kratkami, zmagania z samotnością oraz bezsilnością wobec niesprawiedliwego wyroku. Poniżej kilka fragmentów książki Echolsa, które pokazują, z czym przez lata musiał zmagać się niewinny człowiek, żyjący ze świadomością, że w każdej chwili jego wyrok może zostać wykonany:

Strach przed obłędem

"Za kratami zmienia się postrzeganie rzeczywistości, co prowadzi do dziwacznych zachowań. Ludziom brakuje tu punktu odniesienia. Nie ma żadnego barometru określającego granice "normalności", więc procesy myślowe zaczynają błądzić w nienaturalnych kierunkach i nagle ktoś zaczyna wrzeszczeć, że w jego jedzeniu jest krew. Kiedy po raz pierwszy czegoś takiego doświadczyłem, byłem przerażony, zamarłem, kompletnie osłupiałem. Teraz krzyki wariatów jedynie lekko mnie irytują.

Po jakimś czasie człowiek zaczyna się zastanawiać, czy on też postradał już rozum. W jaki sposób można to stwierdzić? Wszyscy wariaci uważają się za normalnych, zdrowych na umyśle ludzi. Nie mogę zbyt długo o tym myśleć, bo dostaję skurczów żołądka. Obłęd to ostatnia rzecz, jaką chciałbym dodać do mojej bardzo długiej listy problemów".

"Cielę czekające na rzeź"

"Moja przestrzeń życiowa jest tak ograniczona i nienaturalna jak ta zajmowana przez astronautów w kosmosie. To wszystko sprawia, że czuję się jak cielę czekające na rzeź.

Władze więzienia nie chcą, byśmy byli zbyt zdrowi, wolą nas słabych. Im jesteśmy słabsi, tym łatwiejsza jest ich praca. Szczególnie gdy jakiś więzień czeka na egzekucję. Zmiękczają go, wtrącając do maleńkiej celi, w której niemal nie może się ruszać, karmią tylko tłuszczem i węglowodanami i utrzymują stale rosnący poziom stresu. Dzięki temu, gdy nadchodzi dzień egzekucji, więzień umiera bardzo szybko. Większość z tych nieszczęśników jest już ledwo żywa, kiedy trafia do komory śmierci".

"Żywe trupy"

"Niesamowite, jak ludzie szybko zapominają o tobie, gdy siedzisz w więzieniu. To, że twoje życie stanęło w miejscu, nie znaczy, że ich także. Prędzej czy później ich żal mija i świadomie lub nie postanawiają żyć dalej. To tyczy się nawet rodziny. Bliscy byli w stanie wytrwać góra dwa lata u twojego boku. Wielu nie wytrzymuje nawet tyle.

Wszędzie wokoło widziałem ludzi porzuconych. Nikt nie przejmował się ich losem, nikt ich nie odwiedzał i nie dodawał im otuchy. Nikt nie przysyłał im listów z wiadomościami z domu. Nie mieli nikogo, do kogo mogliby zadzwonić, gdy ogarniała ich rozpacz czy przerażenie. (...) To prawdziwe żywe trupy. Świat gna do przodu i wszyscy o nich zapomnieli".

Więźniowie jak zwierzęta

"Nie wyściubiając nawet nosa poza więzienne mury, trafiasz do maleńkiego, cuchnącego, betonowego boksu przypominającego miniaturowy spiż zbożowy. U góry jest zakończony stalową siatką, przez którą wpada światło słoneczne. Wiesz, że ponad siatką jest świat zewnętrzny, ale nie możesz go zobaczyć. Nie ma żadnych interakcji z innymi więźniami. Strach głęboko oddychać z obawy, że złapie się jakąś chorobę".

"Człowiek może umrzeć w więzieniu z głodu, ale niekoniecznie z braku jedzenia. Chodzi mi o agonię i śmierć ludzkiej duszy wynikającą z braku przyzwoitości, miłości i towarzystwa. Gadające głowy w telewizji twierdzą, że więźniowie są jak zwierzęta. To prawda. Prawda, ponieważ hart ducha, który czyni ich ludźmi, dawno umarł z głodu. Stali się czarnymi dziurami w swoim ciele".

Świat przeciwko karze śmierci

10 października przypada Światowy i Europejski Dzień przeciwko Karze Śmierci. Zniesienie egzekucji więźniów to jeden z priorytetów Unii Europejskiej w dziedzinie praw człowieka.

W USA na wykonanie kary śmierci oczekuje obecnie około 3 tysięcy więźniów. Ten rodzaj kary obowiązuje nadal w 32 stanach.

Chcesz na bieżąco otrzymywać najważniejsze informacje? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie na żywo w Twoim telefonie!

Więcej o: