"Kara śmierci jest potrzebna pewnemu typowi uprawiania władzy - totalitarnej, dyktatury"

- Doświadczenie historyczne uczy nas, że gdyby kara śmierci miała ograniczać przestępczość, to kilka razy w historii ta przestępczość zostałaby zlikwidowana - mówił w audycji Off Czarek były szef więziennictwa w Polsce dr Paweł Moczydłowski. Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy Dzień Przeciwko Karze Śmierci.

- Karanie jest jedną ze sztuk społecznych. Jest to niezbędna umiejętność funkcjonowania społeczeństwa. Od co najmniej 300 lat wiemy, że to nie surowość kary jest elementem istotnym, ale jej natychmiastowość i adekwatność do tego, co się wydarzyło - uważa kryminolog prof. Zbigniew Lasocik. - Tendencja cywilizacyjna jest taka, żeby odchodzić od tych kar. Kiedy nasze dzieci się nie uczą, zakazujemy im np. oglądania telewizji, ale nie zakazujemy im jedzenia - stwierdził w audycji Off Czarek.

"Przemoc to uzależnienie"

Dr Paweł Moczydłowski, były szef więziennictwa w Polsce, zauważył z kolei, że doświadczenie historyczne uczy nas, że gdyby kara śmierci miała ograniczać przestępczość, to kilka razy w historii ta przestępczość zostałaby zlikwidowana. - Okazuje się, że ta kara śmierci jest bardziej potrzebna pewnemu typowi uprawiania władzy - władzy totalitarnej, dyktatury. Z przemocą jest trochę jak z alkoholizmem - to jest uzależnienie. Gdy sami nauczymy się żyć w systemie, który stosuje przemoc, nie umiemy bez tej przemocy żyć. Mówiliśmy po 1989 roku, że mamy komunizm bez komunizmu - mówił.

Zdaniem prof. Lasocika, zniesienie kary śmierci w Polsce udało się, bo odeszło się od jej stosowania, ale jednocześnie się nie udało, bo za tym krokiem nie poszedł proces społeczny, który byłby nastawiony na zmianę postaw społeczeństwa. - Zgaduję, że jeśli dziś spytalibyśmy się, ile osób jest za przywróceniem kary śmierci, byłby to duży odsetek. Ten element edukacyjny został zaniedbany. Karanie to nie ma być permanentna przemoc, tylko reagowanie na to, co było, bez zwiększania ilości zła. Ofiara przestępstwa ma prawo być zła i ma prawo domagać się najgorszego, ale społeczeństwo i państwo powinno tego typu emocje mitygować - podsumował.

Brak kary śmierci to mniej przestępstw

Profesor Monikę Płatek spytaliśmy o to, jak zmieniła się rzeczywistość po zniesieniu kary śmierci w Polsce. - Na całym świecie, nie tylko w Polsce, nie tylko nie zwiększyła się ilość przestępstw, które wcześniej były zagrożone karą śmierci, ale zdecydowanie spadła. Czego najlepszym dowodem jest spadająca z roku na rok liczba zabójstw. Gdy znosiliśmy karę śmierci, było ich około 1500 rocznie, dziś to jest około 500 zabójstw - tłumaczy.

Karnistka podkreśla też, że istnieją przypadki, kiedy po wykonaniu kary śmierci okazywało się, że osoba była niewinna. - Tych przypadków jest bardzo dużo. Stany Zjednoczone są krajem postniewolniczym, a to się przerzuciło na prawo karne i stosowane środki, a więc częstość wykonywania tej kary. Sprawa O.J. Simpsona pokazuje wyraźnie, że w sądzie karnym zamożność oskarżonego decyduje o wyniku, gdyż można wygrać sprawę bazując na technicznych błędach sądu. Ten sam O.J. Simpson został uniewinniony w sądzie karnym i skazany w sądzie cywilnym za ten sam czyn. W sądzie cywilnym, gdzie musiał zeznawać, nie było żadnych podstaw, żeby go nie uznać za winnego - tłumaczy prawniczka.

"A specustawa Gowina..."

Prof. Płatek odnosi się też do często podnoszonego argumentu o tym, że skazanych na karę śmierci trzeba utrzymywać z pieniędzy podatników. - To wykazuje duży próg niewiedzy. Osoby skazane na karę śmierci kosztują nas kilkakrotnie więcej ze względu na procedury odwoławcze, z których nie można zrezygnować i specjalne środki zabezpieczające, które trzeba zastosować.

- Łatwo jest mówić o karze śmierci, nie zwracając uwagi na to, że to, co teraz proponujemy, czyli tzw. specustawa Gowina, jest pośrednią formą zastosowania kary śmierci, jeśli wejdzie ona w życie. To jest środek, który pozwala każdego, w każdym czasie uwięzić, również już po odbyciu kary. To jest mechanizm, który może spowodować, że ci ludzie będą wykorzystywani, aby oczerniać innych według potrzeb. Areszt wydobywczy [wielokrotnie przedłużane tymczasowe aresztowanie, by uzyskać obciążające innych zeznania - red.], który nie istnieje w Kodeksie karnym, a jest polską rzeczywistością, to coś, czego powinniśmy się dziś obawiać - dodaje nasza rozmówczyni.

Więcej o: