Czesław Bielecki, Ludwik Dorn, Piotr Gliński, Piotr Ikonowicz, Andrzej Rozenek, Elżbieta Jakubiak i Przemysław Wipler (Ryszard Kalisz nie przyszedł z powodów osobistych, Marek Balicki - bo SLD nie zdecydowało się, czy poprzeć referendum, czy być przeciw) na wspólnej konferencji wzywali warszawiaków do udziału w referendum ws. odwołania prezydent stolicy. I zaprosili Hannę Gronkiewicz-Waltz na organizowaną przez studentów UW debatę w warszawskiej Bibliotece Uniwersyteckiej 10 października o 14.
- Polska zmieniła się najbardziej, kiedy postkomuniści mieli 66 proc., ale społeczeństwo powiedziało, że chce zmian. Po prawie 25 latach wolnej Polski panuje w Warszawie niezgulstwo i bałagan. Jeżeli społeczeństwo Warszawy powie "nie idziemy", to nie może narzekać i mówić: "rządy są nieudolne, zrobilibyśmy to lepiej. To jest moment na głos mieszkańców Warszawy - apelował znany architekt, kandydat PiS w ostatnich prezydenckich wyborach w stolicy, Czesław Bielecki.
Piotr Gliński, ewentualny kandydat PiS na prezydenta stolicy, podkreślił, że tak powinna właśnie wyglądać demokracja: ludzie z różnych stron sceny politycznej siedzą przy jednym stole i formułują wspólny program dla przyszłości. - To, co my robimy, to jest praca programowa dla przyszłej Warszawy. Bo wszyscy spotykamy się z mieszkańcami, prowadzimy kampanię, formułujemy nasze pomysły na Warszawę, pomysły merytoryczne, programowe - przekonywał.
- Rządy HGW obrzydziły i zatruły życie wszystkim w Warszawie - zaatakował Ludwik Dorn z Solidarnej Polski. - Tutaj siedzą przedstawiciele środowisk, które chodzą na Manify i homoparady, i tych, które chodzą na Marsz Niepodległości. Co nas łączy? To, żeby Warszawa była miastem dobrze zorganizowanym i nie traciła swoich szans - powiedział polityk SP, który ma być kandydatem tej partii w ewentualnych wyborach nowego prezydenta miasta. - Ceny komunikacji miejskiej obrzydzają życie wszystkim. Do 13 października jesteśmy sojusznikami, po trzynastym - konkurentami, ale nadal będziemy spierać się o to, jak Warszawa ma rosnąć i się rozwijać - zapowiedział Dorn.
- Chcemy usunąć blokadę, którą jest Hanna Gronkiewicz-Waltz - dodał. - To miasto kipi, tu się ludzie różnią i ranią. Zadaniem władzy jest to łagodzić. Warszawa oczekuje od władzy, by była jak mądry, ostrożny położnik. by narodziny tożsamości tego miasta przebiegały w sposób jak najmniej bolesny - zakończył.
To nie tylko program na "nie" dla tej aroganckiej, niegospodarnej władzy. Formułujemy nasze pomysły na Warszawę. Rozmawiamy z mieszkańcami. Ten profesjonalizm [obecnej ekipy] to był jeden wielki PR i propaganda. Łączy nas dobro publiczne. Jeżeli w to wierzymy, to pójdźmy na referendum i wyraźmy swoją obywatelską wolę. Referendum to nie jest liberum veto - podkreślił.
- Partia, która się mieni obywatelską, a jest tak obywatelska jak kiedyś milicja, mówi nam, jak mamy korzystać z naszych praw. Pokażmy, jako warszawiacy, jaką przyszłość dla tego miasta wybieramy - mówił z kolei burmistrz Ursynowa Piotr Guział, inicjator referendum.
- Nie pamiętam tak wspaniale zarządzanej Warszawy, jak za czasów Hanny Gronkiewicz-Waltz pod groźbą referendum - kpił Piotr Ikonowicz. Ostro skrytykował politykę mieszkaniową Warszawy. - Mamy w stolicy cztery tysiące pustostanów, w kolejce stoi pięć tysięcy osób, a wyrzuca się tysiące osób [z mieszkań]. Nie ma zgody na miasto tylko dla bogatych - podkreślił.
- Mamy prawo mówić "sprawdzam" między regularnymi kampaniami wyborczymi - mówiła Elżbieta Jakubiak z PJN. - Samo powiedzenie, że ogłaszamy referendum, przyspieszyło wszystko. To jest ta nasza wielka władza - dodała.
- Dlaczego Piotrowi Guziałowi udało się nas tu wszystkich zebrać? Zainicjował wydarzenie bez precedensu, które połączyło praktycznie wszystkie środowiska. Bo w Warszawie się źle żyje - mówił Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota. Namawiał warszawiaków, by poszli na referendum. - Nie dajcie się 13 października wysłać na grzyby - apelował.
- To naprawdę rzadka sytuacja, kiedy mogę zgodzić się z Piotrem Ikonowiczem. Przez ostatnie siedem lat w Warszawie ciężko żyło się rodzinom oczekującym na mieszkanie komunalne, przedsiębiorcom, których zakłady zostały przez źle zaplanowane remonty odcięte od klientów - stwierdził Przemysław Wipler. - To Warszawa klasy rządzącej, która doprowadziła, że liczba urzędników w ratuszu wzrosła o połowę, a dług Warszawy wzrósł do trzykrotności tego, z czym startowała Hanna Gronkiewicz-Waltz - krytykował. To moje miasto z wyboru. Takich ludzi są setki tysięcy - ludzi, którzy wybrali to miasto do rozwoju, tu chcą płacić podatki i żyć. - Wierzymy, że możemy zmieniać Warszawę, sprawić, by była wielka i silna - podkreślił.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Powiadomimy cię o najważniejszych wydarzeniach!