Komornik przy asyście policji zabrała ogórki kiszone i grzyby. Krajowa Rada Komornicza: Pierwszy raz się z czymś takim spotykamy

Komornik zastała panią Katarzynę wychodzącą z domu, ze słojem malin w rękach. Nie pomogły tłumaczenia, że dług jest nie jej, że od ośmiu lat ma rozdzielność majątkową z mężem. Kobieta straciła przetwory, które przygotowywała na zimę, z myślą o 8-letnim dziecku. Komornik sprawy nie komentuje. Za to Krajowa Rada Komornicza zachodzi w głowę, jak to mogło się stać. - Też się zastanawiam, na jakiej zasadzie komornik wyceniła przetwory - przyznaje rzecznik rady.

Łuskowo. Mała wieś w Zachodniopomorskiem, rzut beretem od Wolina. W środowy poranek pani Katarzyna wychodziła z domu ze słojem malin zasypanych cukrem. Na posesji wpadła na kobietę i mężczyznę. Ci zadali jej pytanie: "Kim jest?". - Weszli na teren prywatny i pytają, kim ja jestem? Coś tu jest nie tak - opowiada jeszcze roztrzęsiona.

"Nie mam żadnych długów. Zostałam okradziona"

Komornik pojawiła się w Łuskowie nie bez przyczyny. Szybko się okazało się, że chodzi o dług męża. Pani Katarzyna przekonuje, że nie wie, ani o jaką kwotę chodzi, ani komu winny jest mąż, który tylko od czasu do czasu z nią pomieszkuje. Feralnej środy nie było go w domu. - Tłumaczyłam, że jestem sama. Ale pani komornik zdążyła wejść do przedsionka domu, gdzie przechowywałam przetwory. Próbowałam panią komornik grzecznie wyprosić. Bezskutecznie - opowiada pani Katarzyna.

Wtedy kobieta odszukała umowę, którą podpisała z mężem osiem lat temu. - To poświadczenie rozdzielności majątkowej. Pani komornik wzięła dokument do ręki i stwierdziła, że i tak przystępuje do czynności komorniczych. I zaczęła zabierać mi przetwory do samochodu - mówi.

Z wyliczeń pani Katarzyny wynika, że komornik zarekwirowała 58 słoików syropu malinowego, 22 z przecierem pomidorowym, 27 z ogórkami kiszonymi, 6 z miodem i 13 z grzybami marynowanymi. - To były przetwory głównie z myślą o moim 8-letnim dziecku. Jest alergikiem i nie wszystko może jeść. Dlatego robię przecier i ogórki na zupy. Maliny, które hoduje w ogródku, są potem świetne na przeziębienie - opowiada.

Zajęciu przetworów towarzyszyły duże emocje. W końcu na miejsce wezwano radiowóz. - Pani komornik stwierdziła, że została przeze mnie napadnięta. Kiedy przyjechała policja, zaczęłam się żalić, że nie mam żadnych długów i jestem okradana - relacjonuje pani Katarzyna, która początkowo chciała zgłosić kradzież. Policja zaprosiła ją w tym celu na komendę. Ale ostatecznie kobieta nie pojechała.

Ile warte są przetwory?

Czy komornik w ogóle może zająć przetwory? Egzekwując należności wierzyciela, musi działać w granicach określonych prawem oraz wyrokiem sądu. Wachlarz przedmiotów, które może zająć, jest bardzo duży, ale są też rzeczy, których zabrać nie można. Chodzi m.in. o "zapasy żywności i opału niezbędne na okres jednego miesiąca; a także o przedmioty codziennego użytku, które mogą być sprzedane tylko znacznie poniżej ich wartości, a dla dłużnika mają znaczną wartość użytkową". Czy do takich zaliczają się przetwory?

Na pewno wiadomo, że w przypadku grzybów marynowanych, późniejsza ich sprzedaż przez komornika nie byłaby możliwa. Ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia zobowiązuje do posiadania na grzyby atestu, wydanego przez osobę, która ma uprawnienia klasyfikatora grzybów. Do tego sama sprzedaż - według rozporządzenia ministra zdrowia - powinna mieć miejsce wyłącznie na targowiskach i w placówkach handlowych.

"Zastanawiam się, na jakiej zasadzie pani komornik je wyceniła"

Zadzwoniliśmy do kancelarii Katarzyny Chudy, by spytać, dlaczego zarekwirowała przetwory. - Pyta mnie pan w charakterze organu egzekucyjnego, który prowadzi egzekucję, czy w charakterze rzecznika? - usłyszeliśmy. Okazało się, że Katarzyna Chudy jest też rzecznikiem Rady Komorniczej w Szczecinie. Nie chciała jednak rozmawiać, ani jako komornik, ani jako rzecznik. - Niestety, nie mogę udzielić informacji jako komornik. Muszę pana odesłać do rzecznika. Natomiast z racji nałożenia się tych obowiązków muszę odesłać do rzecznika Krajowej Rady Komorniczej. W swojej sprawie nie mogę się wypowiadać, byłoby to nieetyczne - dodała.

Robert Damski, rzecznik Krajowej Rady Sądowniczej, nie znając jeszcze szczegółów sprawy próbował tłumaczyć koleżankę. - Komornik działa na zlecenie wierzyciela. Jeżeli wierzyciel był na miejscu, może to ten pan, i zawnioskował wyraźnie zajęcie tych przetworów, to komornik jest między młotem a kowadłem, bo dokonać zajęcia musi. Jeśli sąd po złożeniu skargi nakaże oddać przedmioty, to wierzyciel ponosi koszty - mówił.

Damski po sprawdzeniu historii już nie bronił pani komornik. W całej sprawie wierzycielem nie była prywatna osoba ani firma, tylko skarb państwa. - Chodziło o grzywnę albo koszty procesu - przyznaje Damski. Jak to możliwe, że zabrano właśnie przetwory? - Też się zastanawiam, na jakiej zasadzie pani komornik je wyceniła. Będzie ciężko uznać, że te rzeczy będą się nadawały do wylicytowania. Wystawienie tego na sprzedaż nie byłoby najwłaściwsze. Ale pewnie chodziło o efekt psychologiczny, by pokazać, że dłużnik musi swój dług uregulować - zastanawia się Damski.

"Nie słyszałem o komorniku, który zajmuje przetwory"

Damski był wyraźnie zdziwiony całą historią. - Te działania pani komornik można określić jako nieszablonowe. I rozumiem negatywne emocje tej pani, która straciła przetwory. Powinna jak najszybciej domagać się wyłączenia ich z zajęcia komorniczego. Pismo składa się do sądu. Jest proste - przekonuje Damski.

Czy innym komornikom zdarza się zajmować przetwory dłużnika? - Nie słyszałem o czymś takim. Jeśli dana rzecz nie ma wartości materialnej, to nie można jej zająć - przyznaje Damski.

I dlaczego zajęto rzeczy, pomimo okazania dokumentu rozdzielności majątkowej? - Komornik nie ma prawa badać własności, tylko fakt władania taką rzeczą. W tym wypadku stwierdził, że dłużnik taką rzeczą może władać. Ale rzeczywiście niedogodność wynika z tego, że się mieszka pod jednym dachem z dłużnikiem.

Damski dodaje, że rada będzie całą sprawę jeszcze wyjaśniać.

- Poproszę o pomoc w sprawie adwokata. Nie chce już tych przetworów. Pewnie były źle przechowywane i już do niczego nie będą się nadawać - mówi pani Katarzyna.

Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!