Wczoraj pisaliśmy o polskich kierowcach , którzy wjeżdżają pod zamykające się szlabany, wyłamują je, ignorują czerwone światło. - Szanujmy życie, swoje i innych. Jeden nieprawidłowy ruch i po prostu cię nie ma - ostrzegał w rozmowie z Gazeta.pl kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc. Ale niektórzy tłumaczą, że brawura brawurą, a przejazdy kolejowe zamykane są przedwcześnie.
"Jeżdżąc do pracy, notorycznie widzę sytuacje, w której przejazd jest zamykany nawet 6-7 minut przed przejazdem pociągu - i to bynajmniej nie IC, ale wolno toczącego się kibla, towarówki albo nawet pojedynczych lokomotyw podsyłanych z jednej stacji na drugą" - irytuje się jeden z internautów na Facebooku Gazeta.pl. "Mój rekord oczekiwania to 12 minut", pisze inny internauta. Podobnych głosów jest bardzo dużo.
Zapytaliśmy kolejarzy, ile w rzeczywistości czeka się na przejazd pociągu i czym to jest uwarunkowane? - Regulaminy przewidują, że szlaban musi być opuszczony na czas nie krótszy niż dwie minuty przed przejazdem pociągu. I te 2-3 minuty zwykle czekamy. To są względy bezpieczeństwa - zapewnia Maciej Dutkiewicz z biura prasowego PKP PLK.
Ale zaznacza, że rzeczywiście nie muszą być to 2- 3 minuty, bo dodatkowo dla każdego przejazdu kolejowego jest jeszcze inny regulamin. Różne są też tzw. warunki lokalne przy przejazdach i pociągi. - W przypadkach, kiedy na linii dopuszczone są przejazdy 160 km na godz., regulamin nakazuje opuszczenie szlabanu co najmniej pięć minut wcześniej, ale takich miejsc jest niewiele, bo dążymy do tego żeby były dwupoziomowe skrzyżowania - tak się dzieje np. na linii Warszawa - Gdynia - mówi Dutkiewicz.
Zaznacza też, że system sterowania pociągów jest uzależniony od zamknięcia danego przejazdu kolejowego. - Jeśli dyżurny chce wpuścić na daną linię pociąg, to musi mu ustawić bezpieczną drogę przebiegu, czyli zielone światło. Musi zacząć od wydania dróżnikowi polecenia zamknięcia przejazdu kolejowego. W praktyce może być to dłużej niż 2-3 minuty. Po to jest coś w regulaminie, by zapewnić bezpieczeństwo - powtarza.
I dłuższy niż zwykle czas oczekiwania przed przejazdem nie oznacza też, że spodziewany jest przejazd pociągu ekspresowego. - Może chodzić o ustawienie drogi dla pociągu towarowego, dla którego wyjazd z bocznicy zajmuje dużo czasu, a drogę (czyli zamknięte przejazdy) musi mieć ustawioną wcześniej. Czas może się wydawać też dłuższy, kiedy przejeżdżają dwa pociągi. W międzyczasie nie ma szans na otworzenie przejazdu - mówi.
- Trzeba mieć zaufanie do dróżnika, który jest przecież po to, by chronić nasze życie. Statystyki wskazują, że za 99 proc. wypadków na przejazdach kolejowych odpowiedzialni są kierowcy. Zwykle kierowcy nie zatrzymują się na znaku "stop". Omijają półrogatki. Dróżnicy mają pewien garnitur środków reagowania i uprawnienia do kierowania ruchem - dodaje.
Z kolei najkrócej czeka się przed przejściem, gdzie szlaban opuszcza się automatycznie. Przy dwóch typach takich przejść rogatki opuszczają się 30-40 sekund przed przejazdem pociągu.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!