"Bild": Niemieccy emeryci wykiwali polską oszustkę. Jest wyrok

"Rano wniosek o legalizację pobytu, po południu skok na emerytów" - pisze "Bild" o kulisach przestępstwa popełnionego w Niemczech przez młodą Polkę i ogłoszonym właśnie w tej sprawie wyroku. 25-latka oszukiwała "na wnuczka".

Jak informuje tabloid, 25-letnia Ramona L., matka dwójki dzieci, przyjechała pociągiem z Wrocławia do Hamburga; złożyła wniosek o zalegalizowanie pobytu, a następnie udała się w szulerskie tournée z numerem "na wnuczka". "Na szczęście nie każdy emeryt wpada w tak zastawione sidła" - pisze "Bild". - Strasznie mi przykro, przepraszam - zanosi się płaczem oskarżona na sali sądowej. "Trzy miesiące w areszcie nie należały do najprzyjemniejszych" - relacjonuje gazeta wydarzenia na sali sądowej w hamburskim Bramfeld.

"Siedząca za oskarżoną starsza para z niedowierzaniem kręci głową; 69-letni Christian i 70-letnia Hannelore to niedoszłe ofiary młodej Polki". "Ktoś do nas zadzwonił, mężczyzna w słuchawce zapytał: 'Zgadnij kto to?'. 'Krewny z Saksonii?' - odpowiedział Christian W. Naciągacz: 'Tak, właśnie'. Christian: ,A to ty, Lucien!' - przytacza Bild relację niedoszłego pokrzywdzonego, któremu mężczyzna w telefonie powiedział, że potrzebuje pieniędzy na świetny interes.

"Dałem jej pieniądze, odebrała je drżącymi rękoma"

Całej rozmowie przysłuchiwała się żona Niemca. Wzięła kartkę i napisała: POLICJA! Numer na wnuczka" - opowiada małżeństwo. "Mężczyzna zachował zimną krew i przystał na warunki rozmówcy. Następnie w asyście ubranego po cywilnemu policjanta udał się do banku po pieniądze" - opisuje Bild przebieg zdarzeń tamtego feralnego popołudnia. "Podczas jazdy było mi naprawdę słabo, moja żona o mały włos nie zwymiotowała" - opowiada zgromadzonym na sali Christian W. Po trzech godzinach znaleźli się w umówionym miejscu. Jak pisze gazeta, po pieniądze miała zgłosić się 'pani Schmidt'.

Wkrótce pojawiła się Ramona L. - Dałem jej pieniądze, odebrała je drżącymi rękoma - mówi Christian W. Z relacji Bildu wynika, że obrońca przekonywał, że kobieta była tylko narzędziem w rękach oszustów i że poszła tam z naiwności, zaś sędzia orzekający stanowczo zaprzeczał: "Nie, ona widziała, o co chodzi". Wyrok dla Polki: 14 miesięcy więzienia w zawieszeniu.

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

embed