Wojskowa prokuratura badająca katastrofę smoleńską przesłuchała naukowców forsujących hipotezy o zamachu - pisze "Gazeta Wyborcza" . Wnioski? - Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był "eksperyment myślowy" oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy - powiedział gazecie kpt. Marcin Maksjan, rzecznik prokuratury wojskowej. Pozostali eksperci powoływali się na modelarskie pasje z dzieciństwa, obserwacje eksplozji w szopie i oglądanie skrzydeł samolotów z siedzenia pasażera. - Ten wielki smoleński śledczy, czyli Macierewicz, jest nagi! - mówi "Gazecie Wyborczej" prawnik rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Czytałam ten artykuł z rosnącym zdumieniem i nadal nie wierzę, że to jest możliwe - mówiła w Poranku Radia TOK FM Renata Kim z "Newsweeka". - Jedyne, co mnie dziwi, to fakt, że trzy lata zajęło prokuratorom przesłuchanie rzekomych ekspertów - dodała dziennikarka. Podobne spostrzeżenie uczyniła Eliza Olczyk z "Rzeczpospolitej", która starała się dystansować od doniesień "Gazety Wyborczej". - Gdyby ktoś poważnie potraktował zespół Macierewicza, a nie tylko próbował go dyskredytować i wyśmiewać, może wtedy mielibyśmy wyjaśnianie tragedii smoleńskiej na innym etapie - zaznaczyła dziennikarka.
- Mam takie podejrzenie, że prokurator też nie jest ekspertem - zauważył dr Robert Sobiech, socjolog z UW. Jego zdaniem ocena kompetencji ekspertów smoleńskich przez prokuratora nie jest więc do końca zasadna. - Dobrze by było zrealizować pomysł konfrontacji ekspertów - stwierdził socjolog, mówiąc o propozycji prof. Michała Kleibera, prezesa PAN, który w liście zaapelował o spotkanie naukowców zajmujących się katastrofą. - Na tym etapie śledztwa spokojnie można niezależnym ekspertom udostępnić dane ze śledztwa, żeby zweryfikowali swoje hipotezy - dodał dr Sobiech.
O rozsądek apelował natomiast Jan Wróbel, prowadzący Poranek Radia TOK FM. Publicysta wskazywał, że nie przeszkadza mu zabetonowanie sceny politycznej. Obawia się czego innego. - Jestem ogromnym przeciwnikiem zabetonowania sceny smoleńskiej. Stworzenia wrażenia, że każdy, kto uważa, że prawdopodobnie doszło do przykrej serii incydentów i awarii, w wyniku których zginęli ludzie, to jest pachoł bez mózgu - mówił Wróbel.
- Druga racja jest taka, że kto nie widzi zupełnej oczywistości, jest oszołomem i wariatem. Może sobie w szopie kapiszony młotkiem rozwalać i na tej podstawie snuć teorie. To nieprawda - zaznaczył publicysta. - Możemy przez 20 lat szukać tego, co nam się nie zgadza w wyjaśnieniu katastrofy i to jest w porządku. Nie dajmy się zastraszyć - zakończył Wróbel.