O bulwersującej sprawie jako pierwsi poinformowali reporterzy TOK FM. Przypomnijmy. Dwudziestolatka z warszawskiej Pragi zmarła po kuracji dinitrofenolem (DNP) - śmiertelną trucizną, którą zażywała, by schudnąć. Preparat kupiła przez internet, bo z jego dostępnością nie ma problemów, a fora kulturystyczne pełne są rad, jak go zażywać.
Do jego produkcji używany był dinitrofenol, który jest stosowany w przemyśle chemicznym (do produkcji barwników czy herbicydów), ale nie nadaje się do spożycia. - Ma szerokie zastosowanie, ale nie w medycynie. To, co może kusić: rzeczywiście błyskawicznie spala tłuszcz - mówił reporterom TOK FM prof. Zbigniew Fijałek, dyrektor Narodowego Instytutu Leków. Tym, że ktoś zażywa DNP, jest przerażony. - Jeżeli zaczynamy bardzo gwałtownie spalać tłuszcz, to wytwarza się bardzo duża ilość ciepła. Jeśli tego ciepła nie możemy odprowadzić, to się po prostu gotujemy - opisywał działanie DNP prof. Fijałek. - Toksyczne działanie dinitrofenolu wzrasta wraz z dawką. Skuteczne są tylko dawki na granicy śmiertelnych - przestrzega specjalista.
Policji udało się już zatrzymać handlarza. To 41-letni Maciej Ż. ze Zgierza. Sprzedawał w internecie tabletki, które reklamował jako środek na odchudzanie, tzw. spalacz tłuszczu. Małopolska policja poszukuje osób, które mogły kupić trujące tabletki na odchudzanie.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Masz telefon z Androidem? Ściągnij naszą aplikację Gazeta.pl LIVE! Najważniejsze informacje codziennie, na żywo w Twoim telefonie!